Nie mam jakiś zapędów wegetariańskich. Nie wezmę udziału w akcji "Bądź wege przez 30 dni", bo wiem, że nie wytrzymam, jednak od czasu do czasu lubię pewne urozmaicenia.
Parę razy próbowałam kupnych kotletów sojowych - prawie zawsze kończyło się rozczarowaniem. Te z serii "zamocz, zapanieruj i wcinaj" są ohydne, smakują jak papier w panierce (jeśli sami zrobimy tę panierkę). Udało mi się jednak kiedyś utrafić na dobre sojowe a la mielone z jednej firmy, niestety z innych były już kiepskie.
Teraz postanowiłam zrobić je sama od podstaw. Właściwie co w tym trudnego? Niewiele więcej roboty, a wszystkie składniki są nam znane. Jedynym problemem jest to, że trzeba pomyśleć o tym dzień wcześniej. Ale to niewielki problem :) Warto też pomyśleć ile nam potrzeba tych kotletów, żeby nie zostać z ich furą tak jak ja :) Dobrze, że dziś przyjeżdżają goście to kotlety będą w sam raz na posiłek po drodze ;)
Składniki:
- 35 dkg soi
- 2 duże cebule
- 1 jajko
- 2 łyżeczki suszonych warzywek
- 1 łyżeczka słodkiej papryki
- Chilli do smaku
- 1 łyżeczka soli
- 2 łyżeczki majeranku
- 6 łyżeczek suszonej natki (lub dowolna ilość świeżej)
- 1 łyżeczka tymianku
- Pieprz
- Bułka tarta do panierki
Pierwszą czynność związaną z naszymi kotlecikami wykonujemy poprzedniego dnia wieczorem. Bierzemy dużą miskę, garnek, cokolwiek, wrzucamy tam soję i zalewamy wodą, tak w stosunku 3:1.
Następnego dnia gotuję soję ok. 2h na wolnym ogniu w zmienionej wodzie i bez soli. Cebulkę kroję w bardzo drobną kostkę i podsmażam. Soję po ugotowaniu odcedzam i miksuję blenderem. Dodaję cebulę i wszystkie przyprawy jakie tylko mi się nawiną :) Kupiłam przyprawę do mielonych, którą kiedyś właśnie użyłam do kotletów sojowych, ale zrezygnowałam z niej, niestety, gdyż wyczytałam, że w składzie są jakieś świństwa. Ważne by tą masę naprawdę dobrze przyprawić, bo soja sama w sobie jest raczej mdła.
Po dodaniu jajka mieszam dokładnie całą masę najbardziej doskonałym narzędziem czyli ręką :) Masa ma bardzo fajną strukturę, formuje się bardzo łatwo, nigdzie się nie przykleja, w porównaniu z masą mięsną - cudo ;) Na koniec obtaczam tylko w bułce i smażymy na rumiano.
Z tych składników wyszło mi 14 sporych kotletów. 2 + surówka wystarczy na obiad jak dla mnie :)
Takie domowe kotlety muszą smakować wybornie ;)
OdpowiedzUsuńEfekt końcowy wygląda apetycznie.
OdpowiedzUsuńSuper, nigdy jeszcze nie robiłam sama - aż dziwne!:)
OdpowiedzUsuńZrobiłam dzisiaj na obiad, wyszły absolutnie fenomenalne :) Dziękuję za przepis!
OdpowiedzUsuńnie ma nic milszego niż taki komentarz i czyjś zadowolony brzuszek :) dziękuję!
UsuńDzisiaj kotleciki wyszły spod moich dłoni :) Pychotka! Zamiast majeranku dałam estragon oraz odrobinę czosnku i imbiru. Następnym razem dam 2 jajka albo trochę jakiejś mąki, bo są strasznie kruche. Pozdrawiam, Iwona
OdpowiedzUsuńrobiłam dziś na obiad, wyszły super tylko jakoś zbyt kruche, troszke rozwalały sie pomimo, ze dodałam 2 jajka a nie tak jak w przepisie 1.
OdpowiedzUsuńHm...może to kwestia soi? Rodzaju albo czasu gotowania?
UsuńŚwietny przepis, wyszły super. Wielkie dzięki :)
OdpowiedzUsuńa jakiego blendera używasz?
OdpowiedzUsuńNormalnie (i przy tym wpisie też) używam Brauna 450w, który dostałam dawno temu na urodziny. Ostatnio zaczęłam też używać jakiegoś szwajcarskiego wynalazku, który dostałam od Dziadków. Ale taka 450tka spokojnie wystarcza :)
UsuńMi też się te kotleciki troszeczkę rozwalały a co najgorsze, strasznie lepiły do rąk. Dodałam trochę bułki tartej i było troszkę lepiej, ale chyba dobrze by były dodać kilka łyżek mąki pełnoziarnistej (typ 2000). Co myślicie?
OdpowiedzUsuńMi się też trochę te kotleciki rozklejały pomimo, że dodałam 2 jajka, a co najgorsze strasznie się przylepiały do rąk. Dodałam kilka łyżek bułki tartej, ale następnym razem dodam chyba trochę mąki pełnoziarnistej (typ 2000), myślę że to powinno pomóc.Co myślicie?
OdpowiedzUsuńMoże to kwestia soi? Nie wiem... Myślę, że można spróbować dodać mąkę pełnoziarnistą, otręby albo len mielony. A co do klejenia to warto mieć wilgotne ręce - pomaga. Jednak najważniejsze czy w smaku były OK?
UsuńPozdrawiam
W końcu przepis na kotlety sojowe od A do Z, a nie z paczki gotowe, papierowe. Dziękuję za ten przepis, już wiem, że wyjdzie pysznie:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń...mam nadzieję! :) Smacznego!
UsuńMimo tego ,że aktualnie soja ( ponoć) nie jest wskazywana do spożywania to te kotleciki sa WYBORNE, pyszne. Właśnie zrobiłam i nie mogę się od nich oderwać :) I jak tu odmawiać sobie wszystkiego co złe:))
OdpowiedzUsuńPrzepyszne, warto spróbować :) Te kupowane przy tych naturalnych to rzeczywiście panierowany karton :)
OdpowiedzUsuńSuper MEGA kotleciki. Dzięki 🙄
OdpowiedzUsuń