niedziela, 21 czerwca 2020

Kotlety jajeczne

                                                                                                     
Uwielbiam kotlety jajeczne, a robiłam je dziś...pierwszy raz :) Zawsze mi się wydawało, że to strasznie dużo roboty, no i "tyle jajek"! A to nieprawda - można powiedzieć wręcz, że robi się je przy okazji. Ja dziś zaczełam rano - nastawiłam jajka, zarobiłam masę, odstawiłam ją do lodówki...a przed obiadem hyc! kotlety raz-dwa uformowane. Z procesem smażenia nie wiem czy wszystko zajęło mi więcej niż 20 min pracy. Efekt - rewelacyjny, co tu dużo mówić :)

Z podanych składników wychodzi 4-5 porcji obiadowych.

Składniki:


  • 9 jajek - 8 ugotowanych, 1 - surowe
  • 3 garście szczypioru
  • 1/2 suchej kajzerki + odrobinę mleka do namoczenia
  • 3 łyżki bułki tartej + odrobina do obtoczenia
  • 2/3 łyżeczki soli
  • Pieprz

8 jajek gotuję na twardo, po ostygnięciu i obraniu rozdrabniam je na niewielkie kawałeczki widelcem. Miałam akurat pół suchej kajzerki, więc ją wykorzystałam. Myślę jednak, że spokojnie można tu zrobić kombinacje - albo całą kajerkę, albo samą bułkę tartą. Kajzerkę namoczyłam w odrobinie mleka, odcisnęłam i dorzuciłam do jajek. Dodałam również bułkę tartą, poszatkowany szczypior (z młodej cebulki - wybierzcie zielone wg własnych upodobań), surowe jajko, sól i pieprz. 


                                                                                                   
Całość dokładnie wymieszałam i włożyłam do lodówki, aby masa odpoczęła (a i ja przy okazji ;) ) - 30 min powinno wystarczyć, ale pewnie też nie jest to konieczne, choć masa będzie się lepiej kleić.


                                                                                                
Wybieram porcje łyżką i formuję kotlety wilgotnymi dłońmi (wyszło mi 12 sztuk). Obtaczam je w bułce tartej i smażę po kilka minut na średnim ogniu do momentu aż będą rumiano-złote.

Idealnie pasują do kotlecików ziemniaczki, suróweczka dowolna :)

Smacznego!





sobota, 6 czerwca 2020

Puszysty omlet

                                                                                               
Dziś na śniadanie prezentuje się puszysty omlet w wersji na słodko. U mnie z konfiturą porzeczkową, z racji braku świeżych owoców. Z podanych składników zrobicie jeden omlet.


Składniki:


  • 1 jajko
  • 3 łyżki mąki
  • 1/4 szklanki mleka
  • 3/4 łyżki cukru
  • Szczypta soli



Mąkę, mleko, cukier i żółtko mieszam na gładką masę o konsystencji gęstej śmietany. Białko, razem ze szczyptką soli, ubijam na sztywną pianę, którą delikatnie przekładam do pozostałej masy i mieszam łyżką.


Niedużą patelnię (o średnicy 20 cm) rozgrzewam i rozpuszczam na niej masło. Delikatnie przelewam masę i smażę na niewielkim/średnim ogniu smażę ok. 5 min (można tez przykryć). Po tym czasie, spód powinien się już ładnie przyrumienić, masa się zbije, dzięki czemu łatwo się ją przekłada. Drugą stronę również smażę ok. 5 min.

Omlet posypuję delikatnie cukrem pudrem oraz dodaję konfiturę (choć świeże truskawki albo jagody byłyby chyba jeszcze lepsze 😊)

Smacznego!


wtorek, 2 czerwca 2020

Wegetariańska zapiekanka z bakłażana i soczewicy (wege moussaka)

                                                                                                     
Po ostatnim wyjeździe na grilla został mi bakłażan. Pomyślałam, że fajnie by było zrobić moussakę, a że od niecałych dwóch miesięcy nie jem mięsa (na razie tymczasowo), padło na soczewicę.
Jako że miałam jednego, niedużego bakłażana - zrobiłam zapiekankę w najmniejszym, okrągłym naczyniu żaroodpornym, o średnicy 20 cm. Z podanej porcji wyjdą 3 "dietetyczne" lub 2 "porządne" porcje.


Składniki:

  • 1 bakłażan
  • 120 g czerwonej soczewicy
  • 1 duża cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 puszka krojonych pomidorów
  • Przyprawa włoska
  • Słodka papryka
  • Mielony cynamon
  • Sól
  • 3 plasterki sera (opcjonalnie)

Sos beszamelowy (opcjonalnie):

  • 1/2 szklanki mleka
  • 1 łyżka masła
  • 2 łyżki mąki
  • 1 jajko
  • Sól
  • Pieprz




                                                                                                               
Z racji niewielkiego i okrągłego naczynia, pokroiłam bakłażan w plastry w poprzek. Gdybym miała ich więcej i robiła zapiekankę w większym opakowaniu, raczej pokroiłabym je wzdłuż, żeby bardziej przypominały płaty lazanii, ale tak wyszło też bardzo fajnie.




                                                                                               
Plastry bakłażana solę z obu stron, a po kilkunastu minutach wycieram je ręcznikiem papierowym z soku, który puściły. Następnie przypiekam je na patelni - najlepiej bez tłuszczu. Jeśli nie macie patelni z nieprzywierającą powłoką, uważajcie na ilość oleju (bakłażan żłopie jak opętany) albo w ogóle pomińcie ten krok.

Jednocześnie, gotuję czerwoną soczewicę (bez soli) - tak, żeby była jeszcze lekko chrupiąca - ok. 12 min.

W międzyczasie kroję cebulkę na drobną kostkę, podsmażam ją na oleju lub oliwie, na ostanie kilkanaście sekund przed dorzuceniem pomidorów z puszki, wrzucam rozgniecione dwa ząbki czosnku. Do sosu pomidorowego dodaję soli do smaku, przyprawę włoską/do pizzy/do spaghetti, ok. łyżeczkę słodkiej papryki, pół łyżeczki cukru (do smaku), szczyptę cynamonu (koniecznie! - mówię to ja, niezbyt wielka fanka cynamonu - robi straszną robotę tutaj). Gotuję sos aż mocno zgęstnieje (ok. 20-30 min) i wtedy dorzucam soczewicę.




                                                                                                 
W wysmarowanym tłuszczem naczyniu układam warstwami - bakłażany (3 warstwy) i sos (2 warstwy). Kładę plasterki sera żółtego (ew. jeśli ktoś lubi, może zetrzeć ser :) ).

Robię sos beszamelowy - rozpuszczam masło w rondelku, dorzucam mąkę - cały czas mieszając rózgą - dolewam stopniowo mleka, a jak już sos będzie dość ciepły, dorzucam jajko. Cały czas mieszam, czekam aż zgęstnieje, nie doprowadzając do wrzenia - solę, dodaję świeżo zmielonego pieprzy i ew. gałkę muszkałową - jeśli mam pod ręką. Zalewam zapiekankę i piekę ok. 40 min w 175 stopniach.





                                                                                                       

W wersji wegańskiej, przed dodaniem soczewicy odłożyłabym trochę sosu pomidorowego i nim wykończyła zapiekankę.

Smacznego!