poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Królik pieczony w warzywach z ziemniaczkami


Królik długo czekał na swój moment w zamrażalniku. A wszystko przez moje uprzedzenia do mięsa z kością. Po prostu nie umiem takowego jeść i mnie to denerwuje. Ale w końcu stwierdziłam, że królik wiecznie tam leżeć nie może i wypadałoby coś z nim zrobić. A że zbliżała się niedziela to akurat była okazja.

Składniki:


  • 1 królik
  • 1 marchewka
  • 1 cebula
  • 1/2 pietruszki
  • Kawałek selera
  • Kilka ząbków czosnku
  • Sól
  • Majeranek
  • Oliwa


Poprzedniego dnia rano wyjęłam mięso z zamrażalnika, a wieczorem je zamarynowałam - natarłam je oliwą i czosnkiem, posypałam majerankiem i obłożyłam cienko pokrojonymi warzywami. Przykryłam folią i zostawiłam w lodówce na noc.

Następnego dnia podlałam królika jeszcze odrobiną oliwy, posypałam solą i wstawiłam do piekarnika nagrzanego na 200 stopni. Warzywa zostawiłam, aby jeszcze oddały resztę aromatu. Na dół piekarnika wsadziłam drugie naczynie wypełnione wodą, tak żeby królik nie wysechł (uwaga, wodę trzeba dolewać!). Co pewien czas podlewałam go sosem i kilka razy przewróciłam na drugą stronę. Po godzinie zmniejszyłam temp. do 175 stopni.



Po kolejnych 20 min na górną  półkę włożyłam ziemniaki - obrane, pokrojone na ćwiartki lub ósemki (w zależności od wielkości). Kilogram ziemniaków zmieszałam z 3 łyżkami oliwy i 2 łyżkami suszonego tymianku. Do brytfanki włożyłam też kilka ząbków czosnku, aby później można było wycisnąć pastę na ziemniaki.

Po następnych 40 min wyłączyłam piekarnik - danie było gotowe.

Chłopcy chyba byli zadowoleni (tak wynika przynajmniej ze zdjęcia) - Przemek nawet zrezygnował ze spożycia gotowego dania instant :P

niedziela, 21 kwietnia 2013

Omlet ze szpinakiem

...czyli pyszne, niedzielne śniadanie


Nie chciało mi się robić na niedzielne śniadanie zwykłych kanapek. Zresztą, postanowiłam trochę ograniczyć pieczywo, żeby było trochę zdrowiej na wiosnę. Podkreślam, że trochę, bo bez pieczywa to żyć bym nie mogła. Jak i bez ziemniaków. Choć ziemniaki są trochę zdrowsze niż jasne pieczywo. No, ale nie o tym miała być mowa.

Przeglądając wczoraj zamrażalnik, z którego wyciągałam królika na obiad, zauważyłam otwartą paczkę szpinaku. Pomyślałam, że można by zrobić sobie taki oto omlet ze szpinakiem na słoneczne, niedzielne śniadanie!

Składniki:

  • 2 jajka
  • 2 kulki mrożonego szpinaku (liście)
  • 1 ząbek czosnku
  • Olej + masło
  • Sól

Najpierw na olej wrzuciłam szpinak, który lekko posoliłam, żeby szybciej się rozmroził. Kiedy już podzielił się na listki dodałam pokrojony drobno czosnek i lekko podsmażyłam. Dodałam odrobinkę masła.

Wylałam rozbełtane jajka z dodatkiem soli i odczekałam ok. 2-3 min aż zetną się z jednej strony. Następnie w obróceniu omletu pomogłam sobie talerzem - przyłożyłam jak pokrywkę, odwróciłam patelnię, a następnie zsunęłam omlet z powrotem na patelnię i podsmażałam jeszcze jakieś 2 min.

Złożyłam na pół, dodałam pomidorki i spałaszowałam :)


wtorek, 16 kwietnia 2013

Dietetyczne pulpeciki mięsno-warzywne na dobry początek wiosny!



Tak sobie pomyślałam: wiosna się zbliża, można by coś ze sobą zrobić. Może by tak stracić trochę zimowego kaftanika? No dobra, trzeba się wziąć do roboty i trochę odchudzić jedzenie, ażeby - koniec końców - odchudzić i siebie ;)

Stąd też wziął się pomysł na drobiowe klopsiki.

Początkowo myślałam sobie - OK, będzie dietetycznie i będzie w porządku. Ale... kiedy chciałam zobaczyć czy aby dałam odpowiednią ilość czasu klopsikom na dojście i spróbowałam jednego.... eh! pomyślałam: cudo! Naprawdę, dawno mi coś tak prostego aż tak nie smakowego! Udawałam, że nie widzę, ale zjadłam 4 wieczorem, tak dla przegryzki, no nie mogłam się powstrzymać!

Z podanych niżej składników wyszło mi 30 pulpecików, ilość składników można spokojnie zmodyfikować :)

Składniki:


  • 750 g mięsa mielonego z indyka
  • 1 duża marchewka
  • 1 spora cebula
  • Kawałek selera (ok. 10 dkg)
  • 1 jajko
  • 3 łyżeczki lnu mielonego
  • 3 ząbki czosnku
  • 1 płaska łyżeczka soli
  • Pieprz

Marchewkę i selera starłam na dużych oczkach tarki i dodałam do mięsa. Miałam trochę większy kawałek selera i nie chciałam ścierać go całego. Tak sobie myślę, że seler jest strasznie niedoceniony. Dlaczego chrupie się marchewkę? Dlaczego chrupie się rzodkiewkę? Dlaczego chrupie się kalarepkę, a selera nie?? Świetne warzywo! Schrupałam resztkę i stwierdziłam, że gdybym jadła drugie śniadanie to mogłabym jeść własnie selera :) Ale wracając do tematu...
Do mięsa, marchewki i selera dodałam cebulę, pokrojoną super drobno, 3 łyżeczki lnu mielonego (który był jednym z podarków ze spotkania Dietetyczne Rewolucje ), jajko, czosnek, płaską łyżeczkę soli i pieprz. Wszystko wymieszałam zgrabną rączką i odstawiłam na 30 min. 

Po pół godzinie zaczęłam ulepiać małe pulpeciki - warto nawilżyć dłonie, żeby masa nie kleiłam się do rąk. Od razu mówię - masa nie jest bardzo zwięzła, więc trzeba trochę uważać. Pulpeciki ułożyłam w moim parowarze (jeśli ktoś nie posiada tego fantastycznego urządzenia to może skorzystać z garnka do gotowania na parze lub po prostu durszlaka położonego na garnku i przykrytego pokrywką). Gotowałam je 20 min. 

Nie chcę się chwalić, ale naprawdę są pyszne - miękkie, soczyste, mięsiste - po prostu bombowe :)

Podałam z ziemniakami (też gotowanymi na parze) i surówką z kapusty (dietetyczną, bez majonezu...)




wtorek, 9 kwietnia 2013

Dietetyczne rewolucje



W sobotę byłam po raz pierwszy na spotkaniu organizowanym dla blogerów kulinarnych. Zaproszenie to dostałam od firmy Oleofarm i hotelu Andel`s. Było mi bardzo miło i jednocześnie byłam bardzo ciekawa jak takie spotkanie będzie wyglądało.

Muszę powiedzieć, że byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Po pierwsze: panie prowadzące oraz szef kuchni byli przesympatyczni i spotkanie upłynęło w bardzo miłej atmosferze.

Najpierw usłyszałyśmy parę słów o firmie i hotelu oraz restauracji, a następnie przeszłyśmy do degustacji naturalnych soków, produkowanych przez Oleofarm. Moimi faworytami były zdecydowanie aronia i żurawina - fajne, zupełnie nie słodkie (bo bez dodatku cukru , a żurawina tak kwaśna, że wykręcała wszystkie wnętrzności, ale to było super! Zupełnie coś innego niż te "soki" - syropy, które zawsze mi się kojarzyły z żurawiną czy maliną. Były również soki egzotyczne (m.in. z owoców goi), które należy bardziej traktować jako suplementy diety, podobnież działają świetnie na wszystko, ale też i smakują jak lekarstwo ;) Szef kuchni restauracji Delight przy hotelu Andel`s pokazał nam jak można wykorzystać takie soki w kuchni, m.in. do dresingów - wystarczy wymieszać jakiś olej z sokiem i sos gotowy! (z sokiem malinowym - approved!). Oprócz tego miałyśmy możliwość popróbowania właśnie różnych różniastych olejów nierafinowanych (nadających się tylko do spożycia na zimno) - moim faworytem był z orzechów laskowych - bardzo intensywny smak, trzeba z nim uważać, ale jako że uwielbiam orzechy to bardzo mi podpasował.



Po tym przyszedł czas na konkurs sałatkowy! Każda z nas miała do przygotowania małe co nie co. Przyznam szczerze, że bardzo się na początku zestresowałam, ale w końcu zrobiłam to, co najbardziej lubię:



Składniki:


  • Endywia (albo inna sałata)
  • Pomidorki koktajlowe
  • Czerwona cebula
  • Pomarańcza
  • Pierś z kurczaka
  • Kiełki
Sos:

  • Musztarda
  • Miód
  • Cytryna
  • Oliwa

Prosto, ale bardzo pysznie. Mnie tam bardzo smakowało :)

Spośród sałatek wyłoniono 3 najciekawsze i nagrodzono upominkami, składającymi się z zestawu soków. 

Na koniec była jeszcze degustacja dwóch win wiedeńskich - bardzo dobre - riesling był wyśmienity! Czuję, że jakbym się dorwała do butelki to bym ją osuszyła do ostatniej kropelki :)









Deserek...

Superfajne było to, że można było poznać naprawdę ciekawe i sympatyczne osoby!