niedziela, 30 października 2016

Stampott z kapustą kiszoną


W zeszłym tygodniu gdzieś w "internetach" zobaczyłam przepis na ciapkapustę, co przypomniało mi pierwszy raz kiedy usłyszałam o stampocie. Było to podczas oglądania jednego z programów Makłowicza, zwiedzającego Holandię. Wspomniał on wtedy o narodowej potrawie holenderskiej - stampocie, który to miał być breją ziemniaczaną, połączoną z kapustą kiszoną. Było to wiele lat temu... Kiedy odwiedziłam po raz pierwszy moich Przyjaciół, Edi i Grundiga, mieszkających w Amsterdamie, byłam zdziwiona, kiedy Edi zaproponowała zrobienie stampota z endywią. Okazało się wtedy, że stampott robi się na milion sposobów ;) Po zobaczeniu przepisu na ciapkapustę, pomyślałam, że muszę zrobić coś takiego. Nazywam to jednak stampottem, gdyż bardziej mi się z nim kojarzy (choć nie dorzucam tutaj boczku, ale proszę się nie krępować, gdyby ktoś miał na to ochotę).

Składniki:

  • 30 dkg kapusty kiszonej
  • 2 większe ziemniaki
  • 1/2 dużej cebuli
  • Liść laurowy
  • Ziele angielskie
  • Sól
  • Pieprz
  • Suszone warzywka
  • Masło

Przepis jest banalnie prosty - zaczynam od pokrojenia drobno cebuli oraz kapusty. Na maśle podsmażam najpierw cebulę, aż nabierze złotego koloru, wtedy dorzucam do niej kapustę. Podsmażam całość ok. minuty, po czym zalewam ją wodą (tak, żeby zakrywała lekko kapustę), dodaję jedno ziele angielskie, jeden listek laurowy, suszone warzywka i sól - duszę na wolnym ogniu ok. 45-60 min, aż kapusta zmięknie. Należy kontrolować ilość wody, dolewać ją w miarę odparowania. Podduszanie w niewielkiej ilości wody sprawi, że zostanie nam więcej smaku w kapuście. 

Po ok. 30-40 min wrzucam do drugiego garnka pokrojone byle jak ziemniaki i gotuję je standardowo, po czym ugniatam je na gładką masę.

Kiedy kapusta będzie już miękka, dodaję ją do ziemniaków (jako że mamy resztkową ilość płynu w kapuście to jej nie odsączam), dokładam jeszcze nieco masła i posypuję pieprzem.

Myślę, że jest to świetny dodatek do jakiegoś mięska, ale nie tylko - ja zjadłam tę potrawę z sałatką z ogórków kiszonych, pomidorów i papryki na kolację.

Smacznego!


wtorek, 25 października 2016

Lunchowa sałatka z makaronem i ciecierzycą



                                                                                 Miesiąc temu przyjechałam do Gdańska na dłuższą delegację. Tutejsze biuro cały czas się rozwija, w związku z czym mamy dość dużo pracy, a pójście na obiad czasem gdzieś umyka. Doszłam do wniosku, że dobrym rozwiązaniem tego problemu będzie przynoszenie sałatek do pracy. Nie ma czasu iść podgrzać obiadu? Nie szkodzi, można sobie otworzyć pudełeczko i raz-dwa przekąsić takie danie na zimno.

Muszę przyznać, że do zrobienia tej sałatki, zainspirował mnie obiad kolegi z pracy, Sławka - żona przygotowała mu niezwykle zachęcająco wyglądający makaron m.in. z cukinią. Tak za mną ta cukinia chodziła, że aż poszłam po nią do sklepu, nie zważając na ulewę i chlapiące samochody dookoła.

Składniki:
  • 2 garści krótkiego makaronu (u mnie kolorowe falbanki)
  • 2 garści mieszanki jarmużu, szpinaku i marchewki
  • 1/2 puszki ciecierzycy
  • 1/4 czerwonej papryki
  • 4 suszone pomidory
  • 10-15 pomidorków koktajlowych
  • 1/2 cukinii
  • 1 ząbek czosnku
  • Oliwa/masło
  • Suszone warzywka
  • Sól
  • Feta

2 garści kolorowego makaronu (żeby było weselej) ugotowałam według przepisu. Jako "zielonych warzyw" użyłam gotowej mieszanki do smoothie (jarmuż, szpinak i marchewka) - pół opakowania (2 garści) blanszowałam przez minutę we wrzątku, a następnie przelałam zimną wodą i odcedziłam. Dzięki temu, warzywa miały bardzo ładny, intensywny kolor.

Cukinię pokroiłam w plasterki grubości do 1 cm. Na patelenkę wylałam oliwę i dodałam łyżeczkę masła, a następnie dodałam rozgnieciony ząbek czosnku, który podsmażałam ok. minuty, aby oddał aromat do oliwy. Po tym czasie, wyjęłam czosnek z patelni, a na niej ułożyłam plasterki cukinii, wcześniej posypane suszonymi warzywkami oraz - w ostatniej chwili - solą. Chwilkę podsmażałam z obu stron (ok. 1-2 min), aby cukinia zmiękła. Po zdjęciu z patelni, odsączyłam ją z nadmiaru tłuszczu na papierowym ręczniku.

Do wysuszonego jarmużu, szpinaku i marchewki dodałam makaron, pół puszki ciecierzycy, pokrojoną ćwiartkę papryki, kilka suszonych pomidorów, kilkanaście koktajlowych (dodałam pomarańczowe i czerwone, aby bardziej cieszyć oko) oraz cukinię. Całość wymieszałam i polałam 2 łyżkami oliwy z suszonych pomidorów. Zrobiłam zdjęcia, spakowałam do pudełeczek i... przypomniałam sobie o fecie! Jedną porcję zjadłam bez, drugą - już z nią. Obie wersje bardzo mi smakowały, więc Wam pozostawiam wybór czy ją dodać :)

Smacznego!