wtorek, 31 lipca 2012

Bułgaria kulinarnie




Myślę, że większość z Was, jak i mnie, interesują nie tylko przepisy, ale także wpisy dotyczące kulinarnych tradycji różnych krajów. Dzięki mojemu Bratu i jego ukochanej Korulce możemy dowiedzieć się co nie co o bułgarskich kulinariach:


„Opisywanie jedzenia – prościzna!” – pomyślałam, kiedy obiecaliśmy Malwinie, że opiszemy Bułgarię od kuchni. I siadając teraz do komputera przyznam, że nie jest to wcale łatwe. Jednak raz kozie śmierć... zaczynam!
Urlop spędziliśmy w Słonecznym Brzegu – drugim najważniejszym kurorcie morskim w Bułgarii. Jak morze to i ryby. Pozycja w menu obowiązkowa nie tylko na lokalizację, ale i na rybofilskie usposobienie Filipa. Oprócz tego, co serwowano w ramach all inclusive, wybraliśmy się też do restauracji w Nessebarze. Już sam lokal był wart zobaczenia – trzypoziomowy taras zbudowany na skalnym urwisku! Ja dałam się namówić kelnerowi na turbota, którego zachwalał w niebogłosy.


Cena dania odstraszała (30 lewów czyli 60 zł za samą rybę), ale  przyznam, że było warto. Delikatne mięsko, zupełnie bez ości, pod pyszną pierzynką ze szpinaku. Poezja! Filip – jak to mężczyzna – musiał się pokazać, więc wybrał rekina. I choć uwielbia wszystko, co pływa w wodzie (od morskich glonów przez krewetki po ogromne ryby) to przyznał, że z rekina nie będzie chciał powtórki. „Mięso trochę bez smaku, jak tanie fileciki rybne z hipermarketu na wagę” – przyznacie, że recenzja nad wyraz wymowna.





W Nessebarze skusiliśmy się też na zupę rybną, bo liczyliśmy, że można smakować choć trochę tak jak słynna zupa rybna z Marsylii (próbowaliśmy takiej w restauracji „Szarej” w Krakowie i zakochaliśmy się w niej po uszy!). Niestety, ryby pływało w niej niewiele, bulion był trochę bez smaku. Dopiero po wkropieniu ćwiartki cytryny potrawa nabrała charakteru. Do tego podano nam coś na kształt świeżo wypieczonej pity – mocno doprawionej czosnkiem i słodką papryką. Pychota! Nawet Filip stwierdził, że właśnie ten chlebek był najlepszy w całej tej zupie.


Z typowo bułgarskich dań była okazja zjeść Pyłneni Czuszki – czyli faszerowaną paprykę. Ta na zdjęciu ma nadzienie ze słonego białego sera (tzw. „sirene”) z niewielkim dodatkiem ogórka, pomidora.



Bardzo do gustu przypadł mi też Giuwecz – coś jakby nasze polskie leczo. W jednym kociołku uduszone bakłażany, cukinia, pomidory, mięso mielone i ziemniaki. Pyszne i lekkie danie, choć bardzo sycące. 
Idealne na takie bułgarskie upały (temperatura nawet w nocy oscylowała w okolicach 30 stopni... ). Spróbowałam też Syrmi (bardzo żałuję, że nie miałam wtedy aparatu!) – to takie malutkie gołąbki, tylko zamiast kapusty są zawinięte w marynowane liście winogron. W środku był ryż, który był nasączony delikatnym octem. Trochę mi to przypomniało smakiem ryż z sushi.
W Sozopolu za namową przewodniczki udaliśmy się do jednej z tradycyjnych piekarenek, które specjalizują się wypiekaniu sycących bułek. Filip wziął sobie bułkę „sozopołkę”, która w środku miała nadzienie z mięsa mielonego i pomidorów (jadł, aż mu się uszy trzęsły! :).



 Ja, jako, że nie znam rosyjskiego (a w Bułgarii wszystko jest w cyrylicy...) zdecydowałam się na taką bułę, w której nadzienie jest na wierzchu i od razu wiadomo, co człowiek będzie jadł ;) Szczerze polecamy wszystkim – buły kosztują grosze (od 2 do 4 lewa czyli od 4 do 8 zł) a można się nimi najeść na pół dnia.



Do popicia – tradycyjny mleczny napój tzw. Ajran. Jest dużo rzadszy od naszego kefiru, ma trochę posmak ogórka, cytryny... ale świetnie orzeźwia. Ponoć Bułgarzy ratują się tym przed kacem mordercą ;)


Na koniec jeszcze taka mała dygresja. Wszystkie portale dietetyczne biją na alarm, żeby nie łączyć pomidora i ogórka w jednym daniu. A Bułgarzy mają to w nosie! Ich narodowa sałatka – tzw. Szopska sałatka to nic innego jak ogórek, pomidor i starty biały ser ;)
Mamy jeszcze pytanie – jak ktoś wie, gdzie można kupić w Polsce „Zagórkę” – czyli bułgarskie piwo, to proszę dawać znać! Bardzo nam z Filipem przypadło do gustu :)
p.s. Jeszcze tak na poprawę humoru – kwiatek znaleziony w supermarkecie. Słonecznik do łuskania firmy „Huligan”. Tylko dla twardzieli :))))




poniedziałek, 23 lipca 2012

Zupa - krem z cukinii



Zostałam sama w domu. Dla jednej osoby to trochę się nie chce gotować. Ale postanowiłam się jednak przemóc, bo przecież lepsza szybka zupa niż zwykłe kanapki. Coś ciepłego by wypadało zjeść.

W tym roku nie robiłam jeszcze zupy z cukinii. A bardzo ją lubię. W ogóle lubię cukinię pod każdą postacią. Pomyślałam więc, że zrobię sobie szybką zupę - krem, która nie dość, że jest smaczna to jeszcze pięknie zielona!


Składniki:


  • 2 cukinie (ok. 75 dkg)
  • 2 średnie cebule
  • 3/4 l bulionu
  • 1 łyżka suszonych warzywek
  • 1 łyżka śmietany
  • Sól do smaku
  • Oliwa + masło do smażenia


Pokrojoną w półplasterki cebulę podsmażam ok 3 minut na rozgrzanej oliwie z łyżeczką masła. Po tym czasie dodaję do niej pokrojoną w cienkie ćwierćplasterki cukinię. Podsmażam kolejne 3 minuty, po czym zalewam bulionem. Dodaję suszone warzywka i odrobinę soli. Gotuję wszystko ok. 10 min, dopóki cukinia nie będzie miękka. Sprawdzam czy nie brakuje soli. Dodaję łyżkę śmietany i wszystko miksuję. Zupa gotowa!


Nie obieram cukinii, ponieważ uważam, że pod skórką jest to, co najlepsze. Dodatkowo, po zmiksowaniu, dodaje jeszcze pięknego, zielonego koloru.


sobota, 21 lipca 2012

Drożdżowe bułeczki - ślimaczki na wycieczkę

 
Jedziemy na wycieczkę. Nie na jakąś nie wiadomo jaką wyprawę, ale na kilkugodzinny spacer. Po tygodniu pracy w klimatyzowanym biurze warto od czasu do czasu się ruszyć i przewietrzyć.

Postanowiłam dla ekipy zrobić takie ślimaczki. Już je kiedyś robiłam, jeszcze przed powstaniem bloga, kiedy wybrałam się na Rysy (pierwszy i ostatni raz :P). Wszystkim wtedy bardzo smakowały, dlatego doszłam do wniosku, że warto je powtórzyć, a przepisem podzielić się z Wami.

Składniki:

Ciasto:
  • 1 szklanka mąki pszennej (tortowa)
  • 2 szklanki mąki pełnoziarnistej (dziś pszenna, ostatnio żytnia - też super)
  • 1/2 szklanki lekko ciepłej wody
  • 1/2 szklanki lekko ciepłego mleka
  • 1 opakowanie (7g) suchych drożdży
  • 3 łyżki dobrej oliwy (ew. masła)
  • 1 czubata łyżka cukru
  • 1 1/3 łyżeczki soli

Nadzienie:

  • Koncentrat pomidorowy (lub sos)
  • Wędlina
  • Ser żółty
  • Cebula
  • Przyprawa włoska



Wszystkie składniki na ciasto wrzucam do jednego naczynia i szybko wyrabiam. Ciasto bardzo dobrze się łączy, jest miękkie i jędrne. Oczywiście, można użyć tylko mąki białej, natomiast jeśli chodzi o razową to trzeba do niej dodać trochę tej "zwykłej", żeby drożdże mogły zadziałać.

Po wyrobieniu ciasta odkładam je na ok. godzinę, przykrywając lnianą ściereczką.

Następnie dzielę ciasto na dwie części, każdą z nich rozwałkowuję na prostokąt. Smaruję go moim ulubionym koncentratem (można, oczywiście, zmienić na sos pomidorowy własnej roboty), który obficie posypuję przyprawą włoską.  Na to uładam cieniutkie piórka cebuli, następnie plasterki wędliny i sera.

Zwijam ciasto w roladę, które następnie kroję na 8 części. To samo robię z drugą częścią ciasta.


Układam ślimaczki na blaszce, wyłożonej papierem do pieczenia. Odkładam do lekkiego podrośnięcia jeszcze na jakieś 15 minut.

Piekarnik ustawiam na ok. 180 stopni i piekę bułeczki 30 minut, do momentu aż się zarumienią.





Kiedy ostygną, zawijam w folię i pakuję do plecaka! :)

czwartek, 19 lipca 2012

Sałatka z makaronem i kurczakiem curry



Zostało mi trochę kalafiora. I miałam zrobić pizzę z kurczakiem curry, ale okazało się, że chwilowo zostaję sama. Więc całej blaszki nie opłacało mi się robić :)

Pomyślałam trochę i wpadłam na pomysł sałatki - wydaje mi się, że całkiem udany :)





Składniki:


  • 1 pierś z kurczaka
  • 3/4 szklanki drobnego makaronu
  • 1/3 ugotowanego kalafiora
  • 3/4 puszki kukurydzy
  • 1-2 łyżeczki curry
  • Odrobina oliwy
  • 2-3 łyżki majonezu



Kurczaka oczyściłam, pokroiłam w drobną kostkę, podlałam odrobiną oliwy, posypałam curry i wymieszałam. Odstawiłam do zamarynowania na plus/minus godzinę. Po tym czasie podsmażyłam piersi.

Kalafiora podzieliłam na drobne różyczki. Makaron ugotowałam według przepisu.

Wszystkie składniki wymieszałam dokładnie, dodając do nich majonez.

Warto odstawić na chwilę, żeby wszystkie smaki się przegryzły.

wtorek, 17 lipca 2012

Ucierane ciasto z truskawkami - lekko piaskowe



Niedziela minęła mi bardzo leniwie. Po tygodniu (a właściwie to trooochę dłużej) intensywnej pracy zawodowej i nie tylko, wyjściach z domu po 7 i powrotach przed 23 musiałam mieć dzień lenistwa. Sobota była zajęta przez wolontariat i spotkania w miłym gronie, więc niedziela okazała się moją ostatnią deską ratunku.

No cóż... jednak bezczynność nie jest mi dana - dość szybko się znudziłam. Zaczęłam się więc szwendać po domu, poszłam na relaksik do spożywczego, zrobiłam sałatkę... A o 19 naszło mnie na ciasto z truskawkami. Co prawda od jakiegoś czasu myślałam raczej o cieście z wiśniami, ale tych nie miałam. O 19 w niedzielę też i o świeże truskawki ciężko, ale od czego są zapasy od Babci?? HA! Otworzyłam zamrażalnik i wyciągnęłam kilka truskawek.

Jako że my nie jesteśmy zbyt ciastowi to postanowiłam zrobić ciasto mniejsze niż zazwyczaj, w niewielkiej keksówce.




Składniki:

  • 1 szklanka mąki pszennej
  • 2 łyżki mąki ziemniaczanej
  • 2 jajka
  • 1/4 szklanki cukru
  • 1/4 szklanki oleju
  • 1/4 szklanki mleka
  • 1 łyżeczka esencji waniliowej
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia

  • kilka truskawek

Kruszonka:

  • 1 łyżka mąki
  • 1 łyżka cukru
  • Kilka kropel esencji waniliowej (lub łyżeczka cukru wanilinowego)
  • 1 łyżka masła


Wszystkie składniki na ciasto mieszam rózga lub blenderem.

Blaszkę smaruję masłem i podsypuję bułką tartą. Wykładam do niej ciasto.

Truskawki kroję na pół. Układam na masie.

Mąkę mieszam z cukrem i masłem aż powstanie kruszonka. Posypuję całość w miarę dokładnie.

Zapiekam ok. godziny w 175 stopniach.

czwartek, 12 lipca 2012

Letnia sałatka - bób, fasolka i młode ziemniaczki w roli głównej






Miałam wizję. Wracając do domu poukładałam sobie nieco w głowie odnośnie obiadu. Oczywiście, wyszło jak zwykle. Zielonej fasolki szparagowej nie było, za to obkupiłam się jak głupek w warzywniaku w różne inne warzywa i owoce :)

Zrobiłam więc prostą sałatkę z letnich składników, które uwielbiam. Bardzo by mi pasowała tu zielona fasolka - tylko cóż zrobić, gdy jej nie było? Trzeba było wziąć to, co było! :)




Składniki:


  • 3 - 4 młode ziemniaki
  • 2 garści fasolki szparagowej
  • 2 garści bobu




Fasolkę pokroiłam na 2 lub 3 części, w zależności od wielkości i ugotowałam w osolonej i lekko osłodzonej wodzie.

Ugotowany bób obrałam.

Ziemniaki pokroiłam w ćwiartki lub ósemki - na mniej więcej równe kawałki.

Wszystkie składniki wymieszałam. Doskonała zarówno na zimno (myślę, że dla nie odchudzających się kapka majonezu nie zaszkodzi!) lub na ciepło.




Przy okazji wypróbowałam w końcu mój niedawny zakup czyli żeliwną patelnię grillową, na której przyrządziłam pierś z kurczaka, zamarynowaną wcześniej (ok. godziny) w mieszance oliwy i soku z cytryny.

 


wtorek, 10 lipca 2012

Sałatka z fasolki szparagowej i fety




Bardzo prosta sałatka, w sam raz na lekką kolację, kiedy gorąc nie pozwala nam zbyt wiele zjeść albo jako dodatek do jakiegoś mięska.

Uwielbiam fasolkę szparagową i nie wiem dlaczego dopiero teraz jadłam ją po raz pierwszy w tym roku! Toż to wstyd i hańba! Muszę się w końcu wybrać na porządne zakupy na Halę Targową i zacząć korzystać z dobrodziejstw lata. Może i mam dużo zajęć dodatkowych i brakuje mi czasu, ale przecież niedługo sezon się skończy i będzie po warzywach!


 




Składniki:

  • Kilka garści gotowanej fasolki szparagowej
  • Pomidory
  • Feta



Sos vinegtette:

  • 2 łyżki oliwy
  • Kilka kropel soku z cytyny
  • 1 łyżeczka musztardy dijońskiej
  • 1/2 łyżeczki miodu









Ugotowaną fasolkę przekroiłam na pół. Pomidory i fetę pokroiłam w grubszą kostkę.

Składniki sosu dokładnie ze sobą wymieszałam i polałam sałatkę. Można ewentualnie posypać świeżo zmielonym pieprzem.

Właściwie to tylko 3 składniki, ale świetnie ze sobą się komponują. A sos... uwielbiam do fasolki taki musztardowo-miodowy vinegrette!



niedziela, 8 lipca 2012

Urodziny Mamy

W poniedziałek moja Mama ma urodziny. Przyjechaliśmy więc na weekend do Rodziców, odwiedzili nas także Brat Mamy z Rodziną i udaliśmy się na bardzo miły obiad we wspaniałym gronie.

Zarezerwowaliśmy stolik w restauracji "Siciliana" - jedynej takiej restauracji w Końskich (dla zainteresowanych - koło kościoła na Piłsudskiego). Jest to włoska restauracja z naprawdę smacznym i eleganckim żarełkiem.

Niestety, tak byliśmy zaaferowani, że zapomniałam sfotografować wszystko - udało mi się zrobić zdjęcia dań głównych, natomiast przystawki i zupy zniknęły w mgnieniu oka!

Co raczyło nasze podniebienia:



Lazania (jadłam ja i Tata)



Polędwiczki z sosem kurkowym




Penne z boczkiem, pomidorami etc.



Sola pod cytrynową pierzynką z borowikami



Pizza



Spaghetti bolognese



Risotto z borowikami





















A tyle zostało z cudnej zupy szpinakowej, którą niebawem będę próbowała powtórzyć :D




środa, 4 lipca 2012

Zupa buraczkowa



Dziś koleżanka w pracy miała buraczki. Jak tylko je zobaczyłam to zachciało mi się zupy buraczkowej, takiej, jaką robi moja Babcia. Wychodząc z pracy zajrzałam więc do sklepu po buraki. Miałam jeszcze parę rzeczy do załatwienia, ale burakom nawet taki upał w samochodzie nie zaszkodzi :)

Kiedy wróciłam do domu późnym wieczorem zabrałam się za zupę. Zmęczenie jednak dało się we znaki, ale pokusa jutrzejszego obiadu była większa ;)

Nagotowałam zupy jak dla wojska, dlatego dla Was podam zmniejszone proporcje, aby akurat było na 1 - 2 obiady ;)

Składniki:

  • 4-5 buraków
  • 5-6 ziemniaków
  • 1 1/2 - 2 litrów bulionu
  • Sok z 1/2 cytryny
  • 2 łyżki śmietany
  • Przyprawy: suszone warzywka , sól, pieprz


Zupa w przygotowaniu jest banalna. Najgorsza część to tarcie buraków. A część ta jest bardzo ważna, bo całym sekretem zupy są właśnie wiórki gotowanych buraków.

A zatem jak wygląda przygotowanie?

Buraki obieramy, myjemy przed i po obraniu. Ścieramy na tarce na grubych oczkach. Ziemniaki obieramy, kroimy w kostkę, płuczemy i dodajemy do buraków. Całość zalewamy bulionem.

W momencie kiedy zupa zawrze dodajemy sok z cytryny. Dodajemy sól do smaku, suszonych warzywek ok. łyżkę. Gotujemy ok. 10-15 min aż ziemniaki będą miękkie.

Na sam koniec dodajemy śmietanę i pieprz.

Czyż ten kolor nie jest zachęcający??
 

poniedziałek, 2 lipca 2012

Makaron z groszkiem i papryką w sosie śmietanowo - serowym



Miał być makaron ze szpinakiem. A tak w ogóle to miał być królik, którego przywiozła mi Mama. Jednak stwierdziłam, że stanie przy kuchence zbyt długo w przypadku królika dziś jest nie na miejscu, m.in. ze względu na konkretny upał, a szpinak nie wyszedł, bo pamięć zawiodła i szpinaku w zamrażalniku nie było.

Pomyślałam więc chwilę i doszłam do wniosku, że zrobię ten oto makaron. Zielono - biało - czerwony wbrew pozorom nie w celu kibicowania Italii - tak po prostu wyszło. Ja zawsze i wszędzie kibicuję Hiszpanii i pieję teraz z zachwytu, że tak ładnie wygrali (bo to, że wygrają, to było jasne jak słońce:D)



Składniki:


  • 150 g makaronu
  • 1 kubek groszku
  • 1 czerwona papryka
  • 1 biała cebula
  • 50 g serka topionego
  • 50 g śmietanki 30%
  • Przyprawy: sól, suszone warzywka





Makaron standardowo ugotowałam wg przepisu z opakowania.

Cebulę i paprykę pokroiłam niedbale, w większe kawałki. Najpierw lekko podsmażyłam cebulę, następnie dołożyłam paprykę, posypałam solą i suszonymi warzywkami i podsmażałam jeszcze ok. 2 minuty. Niestety, papryka jeszcze kupna, bo moja wygląda dopiero tak:



Dodałam groszek zielony, co jakiś czas mieszając całość. Po 2-3 minutach dodałam pół serka topionego, rozmieszałam i śmietanę. Poddusiłam kolejne 3-4 minuty, aby groszek był już miękki.

Całość wymieszałam i gotowe.



Jeszcze raz:

¡Campeones! ¡Viva España!

A tak w ogóle to przepraszam za mały postój - zajęcia dodatkowe trochę mnie zaabsorbowały, ale postaram się wszystko nadrobić :)