wtorek, 5 września 2017

Kuskus z soczewicą i warzywami

                                                                                                                
Miały być nadziewane cukinie, ale wyszło "jak zwykle" czyli nastąpiła zmiana planów - najzwyczajniej w świecie chciało mi się spać, a nie chciało się czekać na piekarnik. Obiad do pracy jednak musiał być, bo ostatnio zamawiałam i już mam dość takiego przywożonego. A zatem - co można zrobić szybko, smacznie i z niewielu składników? Kuskus z soczewicą i warzywami!

Składniki:

  • 50 g kuskusu
  • 50 g czerwonej soczewicy
  • 1 cukinia (ok. 300 g)
  • 1 cebula (ok. 100 g)
  • 12-15 pomidorków koktajlowych
  • Oliwa
  • Sól
  • Suszone warzywka

Kuskus przygotowuję według opisu na opakowaniu. Soczewicę gotuję ok. 7 min.

Na patelni rozgrzewam oliwę i podsmażam bardzo drobno pokrojoną cebulkę (posypaną solą, żeby się nie przypaliła). Dodaję pokrojoną w kostkę cukinię (posypuję suszonymi warzywkami) i podsmażam ją kolejne kilka min (5-7), aby nieco zmiękła, ale była dalej jędrna. Dodaję ugotowaną cukinię i kuskus, pokrojone na pół pomidorki koktajlowe. Mieszam, zostawiam na patelni na jakieś 30-60 sek. i gotowe!

Całe danie to ok. 470 kcal, ale wychodzi dość dużo objętościowo, a soczewica jest dla mnie bardzo sycąca, dlatego podzieliłam sobie danie na dwie porcje. Myślę jednak, że "żeby chłop się najadł" to potrzebuje zjeść całość ;]


niedziela, 27 sierpnia 2017

Pasteryzacja w piekarniku


                                                                                                                             
Pasteryzacja na sucho czyli pasteryzacja w piekarniku to jeden ze sposobów na zatrzymanie lata w słoikach ;)

Do tej pory zazwyczaj pasteryzowałam przetwory gotując je w garnku. Zawsze jednak pojawiał się u mnie problem z wielkością słoików - w jednej partii powinny znaleźć się słoiki jednej wielkości, jako że woda powinna sięgać do ok. 3/4 wysokości słoika. Ja zazwyczaj mam różnej wielkości słoiki - a to po majonezie, a to po suszonych pomidorach, a to jakieś kupione... od Sasa do Lasa :) Dlatego też w moim przypadku lepiej się sprawdza pasteryzacja w piekarniku.

Jak się za to zabrać?

Gotowe przetwory standardowo przelewamy do słoików. Ja od razu odwracam je do góry dnem - sprawdzam czy zakrętka nie przecieka, a przy okazji się słoik już początkowo zassie.

Kiedy przetwory przestygną zabieram się już do pasteryzowania. Na tackę piekarnika wykładam ściereczkę (tak jak i przy gotowaniu, aby ochronić słoik przed ewentualnym pęknięciem od drgań), a na niej układam słoiki - tak, by się nie stykały.

Wkładam słoiki do zimnego piekarnika, który ustawiam na 125-130 stopni. Kiedy piekarnik osiągnie temperaturę, czekam jeszcze ok. 20 min (w przypadku przetworów warzywnych), po czym go wyłączam. Uchylam drzwiczki, a słoiki wyciągam dopiero po kolejnych 30 min (uwaga, gorące!). Układam je ponownie do góry dnem i czekam aż przestygną.

U mnie standardowe "słoiki" to przecier pomidorowy i leczo (oczywiście, bez mięsa) na zimę.

Zapiekana owsianka bananowa

                                                                                                             
W niedzielę lubię sobie zrobić nieco inne śniadanie niż zazwyczaj. Dziś była to zapiekana owsianka z bananem, suszonymi owocami i migdałami. Oczywiście, dodatki są dowolne - wedle gustu. Ja polecam suszone wiśnie i porzeczki, bo są słodko-kwaśne i fajnie współgrają ze słodkim bananem.


Składniki (2 porcje):


  • 80 g płatków owsianych
  • 1 banan (100 g)
  • 10 g płatków migdałowych
  • 10 g suszonych wiśni
  • 20 g suszonych czarnych porzeczek


Banana rozcieram widelcem, do papki dodaję pozostałe składniki (wiśnie kroję na mniejsze kawałeczki). Wkładam dobrze wymieszaną masę do posmarowanych kokilek i zapiekam 15 min w 200 st.


Podaję z jogurtem i odrobiną świeżych owoców (jabłko, śliwka, etc.) w osobnej miseczce.

Porcja samej owsianki to 267 kcal. Smacznego!


niedziela, 16 lipca 2017

Batoniki owsiane - z bakaliami i bananem

                                                                                                                   
Kiedy chodzę w góry, lubię wziąć czasem ze sobą jakiś batonik owsiany - w razie gdybym opadła z sił. I - o ile można nawet czasem kupić jakiś porządny batonik (nie ulepek z cukru i z naturalnymi składnikami) - to jednak fakt jest taki, że jeśli zrobimy go sami to mamy pewność, że jest to wyrób dokładnie taki jaki chcemy i potrzebujemy.

Na dzisiejszą wycieczkę na Turbacz postanowiłam zatem zrobić takie batoniki. Roboty chwila-moment, a dobry zastrzyk energii - gwarantowany!

Składniki:

  • 150 g płatków (u mnie wymieszane owsiane z żytnimi)
  • 50 g migdałów
  • 50 g orzechów włoskich
  • 50 g żurawiny
  • 1 banan
  • 1 jajko
  • 2 łyżki jogurtu
  • 1 łyżeczka miodu

Tak naprawdę to bakalie możemy dodać jakie chcemy i ile chcemy - wszystko zależy od naszego gustu. Ja - na ten przykład - nie lubię rodzynek, więc nie znajdziecie ich u mnie w przepisach, ale jakbym dorwała suszone wiśnie albo porzeczki - to brałabym bez mrugnięcia okiem :)

Bakalie siekam i mieszam z płatkami (migdały kupiłam już w słupkach - z lenistwa). Banan rozcieram widelcem, dodaję do niego jajko, dwie łyżki jogurtu naturalnego oraz łyżeczkę miodu (jeśli nie jesteście - jak ja - wielkimi fanami słodkiego to w zupełności wystarczy). Mieszam suche i mokre składniki, po czym wylewam je do niewielkiego naczynia żaroodpornego, wyłożonego papierem do pieczenia. Wyrównuję i wkładam do piekarnika nagrzanego do 175 stopni na 25 min.
Po tym czasie wyciągam masę z papierem na kratkę i czekam aż ostygnie - dopiero wtedy kroję. 

Z podanych składników wyszło mi 8 batoników, po ok. 210 kcal każdy. Oprócz wyjścia w góry świetnie spisują się jako drugie śniadanie czy popołudniowa przekąska.

Smacznego!

sobota, 15 lipca 2017

Makaron z bobem


                                                                                                                                                       
Uwielbiam bób! W tym roku to już w ogóle dostałam jakiegoś szału i jem go w sezonie na okrągło! Ale ileż można jeść sam bób? (no... można ;) ) Postanowiłam zrobić więc makaron do pracy. O ile w momencie, kiedy go kończyłam, miałam pewne wątpliwości ("pewnie będzie za suchy...") to po spróbowaniu potrawy - byłam bardzo zadowolona! Z czystym sumieniem mogę polecić! Jedyną modyfikację, jaką bym zrobiła, to zmiana makaronu na tagliatelle, spaghetti albo farfalle - pappardelle są trochę za duże, ale w ramach czyszczenia szafek podjęłam świadomą decyzję o wykorzystaniu tego, co w nich było.

Składniki:

  • 250 g makaronu
  • Ok. 500 g bobu 
  • 1 cebula
  • 3 suszone pomidory
  • 100 g boczku wędzonego
  • 1 pęczek koperku
  • 30 g masła
  • Sól

Bób standardowo gotuję z solą i koperkiem (koniecznie!). Czas gotowania zależy od tego czy jest to młody, czy nieco starszy bób. Gotujcie wg własnego uznania - mnie zależało na tym, żeby był al dente (gotowałam ok. 15 min.). Kiedy bób już wystygnie, obieram go ze skórki - bez skórek wychodzi ok. 375 g.

Gotuję makaron według przepisu na opakowaniu. Po ugotowaniu, dodaję pół porcji masła do makaronu.


W międzyczasie kroję boczek na bardzo drobną kosteczkę (obieram ze skóry, odcinam niepotrzebny - dla mnie - tłuszcz), wrzucam go na zimną patelnię i powoli podgrzewam, aby resztki tłuszczu się zdążyły wytopić, zanim boczek się przyrumieni. Dorzucam po chwili cebulę - również pokrojoną w drobną kostkę, a za chwilę - suszone pomidory (kostka mniej więcej taka sama), dodaję odrobinę soli. Całość podsmażam przez kilka minut, po czym dodaję bób i połowę masła. 

Na koniec dodaję do bobu drobno posiekany koperek i całość mieszam z masłem. Z podanych składników wychodzą 3 porządne porcje (ok. 500 kcal jedna).

Smacznego!


czwartek, 8 czerwca 2017

Cukinia nadziewana mięsem i pęczakiem

                                                                                                 
Początkowo cukinia miała być z ryżem. Choć nie pamiętałam czy ryż jest w domu - to zaryzykowałam i go nie kupiłam. I bardzo dobrze zrobiłam - cukinia z kaszą pęczak jest super!

Z podanych poniżej składników otrzymamy jedną sporą porcję.

Składniki:

  • 1 cukinia (ok. 30 dkg)
  • 10 dkg mięsa mielonego (u mnie standardowo szynka wieprzowa)
  • 1 łyżka (suchej) kaszy pęczak
  • 1 szalotka
  • 3-4 suszone pomidory
  • 300 ml pomidorów/passaty
  • Ser żółty 
  • Kilka listków oregano lub nieco przyprawy włoskiej
  • Sól, pieprz, cukier

                                                                                                     
Drobno pokrojoną szalotkę podsmażam, po czym dodaję mięso mielone i pokrojone w kosteczkę suszone pomidory. Kiedy będzie ono już podsmażone, dolewam pomidory (miałam jeszcze z zeszłego roku pasteryzowane w słoiku - jeśli ktoś nie ma to polecam passatę pomidorową), dodaję trochę cukru na przełamanie kwaśności pomidorów oraz wrzucam oregano, sól. Całość duszę jakieś 10 min aż sok z pomidorów odparuje - dorzucam ugotowaną wcześniej kaszę i mieszam. Dodaję świeżo zmielony pieprz.

Cukinię dzielę wzdłuż na pół i wydrążam jej środek łyżką. Nakładam farsz i wkładam do wysmarowanego tłuszczem naczynia żaroodpornego, które przykrywam (folią lub pokrywką). Piekę ok. 20 min w 180 stopniach, po czym odkrywam cukinię i posypuję ją serem - świetnie sprawdzi się tu jakiś twardy ser - np. parmezan. Ja jeszcze miałam manchego, które przywiozłam z Teneryfy. Zapiekam jeszcze 10-15 min aż z sera zrobi się złota skorupka.

Smacznego! 



środa, 7 czerwca 2017

Surówka z młodej kapusty

                                                                                               
Niby banał, ale jakże smaczny!

Robię ją podobnie do surówki z "normalnej" kapusty, z tym że młodej wcześniej nie solę i nie odciskam - lubię, kiedy delikatnie chrupie!

Składniki:


  • 1/2 główki młodej kapusty
  • 1/2 marchewki
  • 1 pęczek koperku
  • 2 łyżki jogurtu
  • 1,5 łyżki majonezu
  • Sól, pieprz

Kapustę obieram z wierzchnich liści, kroję w większą kostkę i płuczę na durszlaku - odstawiam aż nieco przeschnie. W międzyczasie ścieram na grubych oczkach tarki marchewkę, a koperek drobno siekam. Mieszam kapustę, marchewkę i koperek, dodaję do nich majonez i jogurt naturalny. Można ewentualnie dosolić, ale na pewno trzeba posypać dużą ilością świeżego pieprzu!

Smacznego!



czwartek, 1 czerwca 2017

Placuszki owsiane z jagodami

...czyli owsianka inaczej!
W tygodniu na śniadanie zjadam owsiankę z jogurtem i jakimiś owocami.
W weekend natomiast lubię zrobić sobie jakieś fikuśniejsze śniadanie. Od kilku tygodni myślałam, żeby może zrobić jakieś placuszki, ale ciągle kończyło się na czymś innym. W ostatni weekend nie miałam za wiele w lodówce i jedynym pomysłem śniadaniowym była znów owsianka... Pomyślałam jednak, że przecież mogę ją nieco urozmaicić i zrobić właśnie placuszki. Z podanych składników wychodzą 4 placuszki - to jest bardzo solidne śniadanie (czwarty ledwo dojadłam!)!


Składniki:
  • 45 dkg (4 spore łyżki) płatków owsianych
  • 1 jajko
  • 2 łyżki jogurtu naturalnego
  • 2 garści jagód (u mnie mrożone)
  • 1 łyżeczka miodu

Płatki przesypuję do blendera i miksuję - nie musi być na turbo gładką mąkę - fajnie nawet jak coś chrupie pod zębami. Dodaję jajko, jogurt i miód - dobrze wszystko mieszam i na koniec dodaję jagody - po czym delikatnie łączę składniki.

Wylewam masę na gorącą patelnię (delikatnie posmarowaną olejem) - na początku myślałam, że może być ciężko z przewracaniem placuszków, bo masa była dość rzadka, ale nie - super się je przekręcało. Smażyłam po kilka minut na każdej stronie - do momentu aż się przyrumieniły.

Polałam je jeszcze jogurtem - jeśli ktoś lubi, można jeszcze posypać cukrem pudrem.

To świetne śniadanko na Dzień Dziecka :) Przy okazji - serdeczne życzenia dla wszystkich dzieci - i tych małych, i tych dużych! :)

sobota, 13 maja 2017

Jajka w kokilkach


                                                                                                                            
Niesamowicie doceniam leniwe weekendy (te nie leniwe również :P ), zwłaszcza jeśli chodzi o śniadania. Zazwyczaj za śniadanie mam owsiankę lub kanapki, ale w weekend lubię zjeść coś lepszego. Dziś proponuję jajka zapiekane w kokilkach - pracy niedużo, a można się podelektować wykwintnym śniadaniem.



Składniki (2 porcje):

  • 15 dkg chorizo 
  • Kilka skrawków sera dojrzewającego (u mnie manchego)
  • 8 pomidorków koktajlowych
  • 3-4 listki pak-choi (w ramach zielenizny)
  • 2 jajka
  • Parmezan
  • Sól




Chorizo, które już miałam plasterkowane, pokroiłam na drobne paseczki, tak samo jak i pak-choi (którą kupiłam z ciekawości, a że nie miałam nic innego zielonego, to dodałam ją do śniadania). Ser (prosto z Hiszpanii, jak i chorizo, ale do dostania w Polsce bez problemu - można go, zresztą, zamienić na jakiś inny twardy ser) delikatnie pokroiłam w "piórka". Pomidorki koktajlowe pokroiłam na 4 części. Wysmarowałam masłem kokilki, a do nich nasypałam wymienione wcześniej i wymieszane składniki. Na nie wybiłam jajko, które nieco posoliłam i posypałam parmezanem.

Wstawiłam kokilki do nagrzanego na 180 stopni piekarnika, w kąpieli wodnej (na blaszkę wylałam wodę, po czym wstawiłam tam kokilki). Całość piekłam 15 min, ale następnym razem skrócę czas pieczenia do 10, aby żółtko było całkiem płynne.

Podałam z przytostowanym chlebem - prawdziwym, z najstarszej koneckiej piekarni.

Smacznego! 

czwartek, 11 maja 2017

Zapiekanka ziemniaczana z krakowską

                                                                                                                           
Ci, którzy mnie znają, wiedzą doskonale jak bardzo lubię ziemniaki. A zapiekanki ziemniaczane uważam za jeden z najlepszych wynalazków ludzkości :) Najczęściej robię zapiekankę z mięsem mielonym, ale od czasu do czasu próbuję też innych wersji.

Tym razem pomysł zrodził się w związku z odwiedzinami mojej ekipy ze studiów. Trochę mi się nie chciało grzebać w kuchni i w pierwszej chwili pomyślałam, że może zrobiłabym jakąś zapiekankę makaronową z tuńczykiem... Nie miałam odpowiedniego makaronu, więc poszłam do sklepu. A skoro już poszłam do sklepu to kupiłam ziemniaki :) Przecież ziemniaczana będzie lepsza! - pomyślałam sobie. Przypomniałam sobie również o kawałku krakowskiej suchej w lodówce, którą dali mi ostatnio Dziadkowie - całej nie zjadłabym jako wędliny i pewnie by się zepsuła. To było przeznaczenie! ;)

Składniki:

  • 1,3 kg ziemniaków
  • 275 g krakowskiej suchej
  • 3 cebule
  • 1 czerwona papryka
  • 200 g śmietany (12-18%)
  • 2 jajka
  • 200 g sera żółtego
  • Sól, pieprz, suszone warzywka







Ziemniaki pokroiłam w grubą kostkę i ugotowałam "al dente". Cebulę pokroiłam też w większe kawałki, podsmażyłam na patelni, kiedy się delikatnie zeszkliła dodałam do niej pokrojoną w kostkę paprykę, a po chwili drobno pokrojoną krakowską. Podsmażyłam wszystko przez kilka minut, po czym wymieszałam z ziemniakami. Całość wrzuciłam do naczynia żaroodpornego i zalałam sosem - wymieszaną śmietaną z jajkami i startym serem żółtym (oczywiście, doprawionym solą i świeżo zmielonym pieprzem). 


Wstawiam do piekarnika nastawionego na 180 stopni na ok. 25-30 min - do czasu, kiedy sos się ładnie zarumieni.

Z podanych składników otrzymamy 6 porządnych porcji. Muszę przyznać, że robiąc tę zapiekankę zastanawiałam się czy nie za mało wędliny dodaję, ale przy jedzeniu okazało się, że było wręcz idealnie - nie za mało, ale i nie przesadnie.


Smacznego!

środa, 26 kwietnia 2017

Risotto z burakami i kurczakiem

                                                                                     
Dość długo chodził za mną pomysł zrobienia takiego risotto. Smaczne i pożywne - gratka dla każdego fana buraków!

Składniki:

  • 150 g ryżu arborio
  • 3 buraki
  • 1 cebula
  • 1 pierś z kurczaka
  • 1,5 kubka bulionu
  • Masło, oliwa
  • 2 łyżki parmezanu
  • Suszony tymianek
  • Sól
  • Pieprz
  • Suszone warzywka

Zaczynam od buraków - trzeba je umyć, zawinąć w folię aluminiową i upiec w temp. 200 stopni w piekarniku aż będą miękkie (ok. 40-60 min, w zależności od wielkości warzywa). 

W międzyczasie zajmuję się kurczakiem - pierś kroję w poprzek na dwie części, posypuję solą i suszonymi warzywkami i smażę z każdej strony po ok. 4 min, aż się zezłoci. Po takim czasie powinna być już w środku usmażona. Odkładam na bok.

Kiedy buraki będą już upieczone i przestudzone, obieram je ze skórki i kroję w drobną kostkę.

Na patelni rozgrzewam oliwę z odrobiną masła, podsmażam drobno pokrojoną cebulkę. Jak już się zeszkli to dodaję ryż, przesmażam ok. minutę-dwie, po czym dolewam sukcesywnie bilion, mieszając ryż. Dodaję sól, pieprz i suszone warzywka. Po ok. 20 min ryż powinien być miękki - gdyby zabrakło nam bulionu - można podlewać gorącą wodą. Pod koniec smażenia dodaję pokrojone buraki, kurczaka  i ok. łyżeczkę suszonego tymianku - zostawiam na patelni jeszcze jakieś 2-3 min, dodaję łyżkę masła i parmezan. Mieszam i gotowe :)

wtorek, 25 kwietnia 2017

Tarta ze szpinakiem i kurczakiem

                                                                                        Szybka i przyjemna tarta. Tym razem, z racji ograniczonej ilości czasu wykorzystałam zalegające w lodówce ciasto francuskie. Równie dobrze, można wykorzystać samodzielnie zrobione ciasto kruche - takie jak z tarty z ziemniakami i boczkiem.

Składniki:


  • Porcja ciasta francuskiego
  • 1 pierś z kurczaka
  • 1 opakowanie mrożonego szpinaku
  • 1 średnia cebula
  • 2 ząbki czosnku
  • 100 g fety
  • 200 g śmietany
  • 2 jajka
  • 2 łyżki parmezanu
  • Sól, pieprz, suszone warzywka

Zaczynam od podsmażenia pokrojonej w kostkę piersi z kurczaka. Posypuję ją solą i suszonymi warzywkami i przesmażam z każdej strony. Zdejmuję z patelni i odkładam na bok.

Następnie podsmażam pokrojoną w kostkę średnią cebulę - kiedy już się zeszkli dodaję szpinak i podsmażam ok. 10 min. Kiedy szpinak już się rozmrozi, dodaję 2 przeciśnięte przez praskę ząbki czosnku, dodaję przyprawy - pamiętając o tym, że później dodam jeszcze fetę - uważam z solą!

Wysmarowaną tłuszczem foremkę wykładam ciastem, które dokładnie nakłuwam widelcem. W misce mieszam szpinak z kurczakiem i wykładam na ciasto. Na farszu równomiernie rozkładam niewielkie kosteczki fety. Śmietanę mieszam z dwoma jajkami i parmezanem - sos wylewam na tartę. 

Piekę ok. 40 min w 180 stopniach aż tarta będzie brązowa. Uwaga, sos pod koniec w chwilę-moment się przypieka - trzeba na niego uważać.

poniedziałek, 24 kwietnia 2017

Kotlety z brokułów i kaszy

                                                                                                   
Pochorowałam się. Wracając od lekarza, postanowiłam zahaczyć o garmażerkę na Kleparzu, gdzie są super kotlety warzywne - z brokułów, kalafiora czy jajeczne. Jakiż był mój żal, kiedy okazało się, że sklep był zamknięty! Wpakowałam się do autobusu i smutna pojechałam do domu. Po drodze weszłam jednak do spożywczaka, żeby podczas choroby mieć co jeść i pić. Rzucił mi się brokuł w oczy, ale nie wiedziałam czy dam radę coś z nim zrobić. Wzięłam więc mrożonkę - na wszelki wypadek, żeby warzywo się nie zmarnowało. Kotlety jak najbardziej wyszły, myślę jednak, że świeży brokuł robi robotę - można więc podmienić z listy!



Składniki :

  • 450 g mrożonych brokułów
  • 50 g kaszy
  • 1 szalotka (lub mała cebulka)
  • 1 ząbek czosnku
  • 1 jajko
  • 3 łyżki bułki tartej
  • 3 łyżki mąki razowej
  • Sól, pieprz, suszone warzywka


Początkowo myślałam, że użyję kaszy jaglanej, ale okazało się, że nie miałam. Miałam za to resztkę owsianej i jęczmienną. Jako że tej pierwszej było niewiele, to dodałam i tę drugą - mniej więcej pół na pół. Myślę, że kasza może być dowolna, byle nie dominowała smakiem (nie wyobrażam sobie tu gryczanej, ale może też dlatego, że jej nie lubię za bardzo).

Kaszę ugotowałam wg przepisu. Brokuła gotowałam ok. 7 min. Szalotkę drobno posiekałam i podsmażyłam na maśle, na ostatnie 10 sekund dodałam przeciśnięty przez praskę czosnek.





Wystudzonego brokuła traktuję blenderem, aby zrobić z niego gładką masę. Dodaję do niej chłodną kaszę, cebulkę z czosnkiem, 1 jajko, bułkę tartą i mąkę - razową, aby było zdrowiej. Jeśli masa jest niezbyt zwięzła, można dodać nieco więcej bułki tartej. Doprawiam solą, pieprzem i przyprawą z suszonych warzyw. Masę dokładnie mieszam i odstawiam na jakieś 20 min.




                                                                                                                         
Z tej ilości składników formuję 6 kotlecików, które smażę na złoto na patelni po ok. 8 min z każdej strony. Pierwszą stronę proponuję zostawić w spokoju na te 8 min, będzie łatwiej przełożyć kotleciki na drugą. Są nieco delikatne, więc należy uważać.

Do podania z sałatką warzywną - smacznego!



środa, 22 lutego 2017

Polewka maślankowa z pieczonymi ziemniakami

                                                                                                         
Niedzielne popołudnie spędziłam z Rodziną i Przyjaciółmi grając w planszówki. W przerwie pomiędzy jedną a drugą, przyuważyłam na półce narzeczonej Brata książkę kucharską mojego ulubieńca, Karola Okrasy. Oczywiście, co chwilę wolałam do chłopaków: "patrzcie, ale to pyszne!", ale jedna potrawa tak mnie zaciekawiła, że przepis zapisałam. I co mi się nie zdarza - trzymałam się tego przepisu!


Z poniższych składników wyjdą 4 porcje. Może nie wyglądają bardzo pokaźnie, ale są dość pożywne. Potrawa doskonała na śniadanie, podczas chłodnych miesięcy, letni obiad lub kolację.

Skłądniki:

  • 700 ml maślanki
  • 400 ml wody
  • 300-400 g młodych ziemniaków
  • 1,5 cebuli
  • 10 suszonych pomidorów
  • 2 łyżki mąki
  • 2 żółtka
  • 3 łyżki śmietany 30%
  • Sól
  • Pieprz


Zaczynamy od ziemniaków. Co prawda Okrasa poleca opalanie już ugotowanych w skórce ziemniaków sianem, ale na krakowskim osiedlu ciężko było mi je dostać ;) Upiekłam zatem ziemniaki w piekarniku.

W garczku zagotowałam osoloną wodę. Osobno rozmieszałam maślankę z mąką i wlałam ją do wody. Zagotowałam, ściągnęłam z ognia i wlałam do niej rozmieszane ze śmietaną żółtka. Doprawiłam pieprzem.

W międzyczasie pokroiłam drobno cebulę i suszone pomidory (cebuli powinno był objętościowo 2 razy więcej, po smażeniu będzie idealnie 1:1). Smażymy je około 15 minut na złoty kolor.

Do miseczki wlewamy ciepłą polewkę (dość szybko stygnie), choć latem myślę, że idealna będzie dobrze schłodzona. Do tego dodajemy pokruszone ziemniaki, a na środek wykładamy cebulę z pomidorami. Na sam wierzchu posypujemy jeszcze szczypiorkiem.

Smacznego!


niedziela, 5 lutego 2017

Risotto z bobem i szynką serrano

                                                                           
Widziałam wczoraj gdzieś w internecie przepis na risotto z zielonym groszkiem. Pokusiło mnie, żeby zrobić coś podobnego, dodając do dania jeszcze szynkę serrano. W sklepie okazało się jednak, że zielonego groszku brak, za to był mrożony bób. Delikatna zmiana planów to był strzał w 10!

Składniki:

  • 150 g ryżu arborio
  • 1 cebula
  • 1 kubek mrożonego bobu
  • 3 plasterki szynki serrano
  • 1,5 kubka bulionu
  • 1 łyżka masła
  • 3 łyżeczki parmezanu
  • Oliwa z oliwek

Mrożony bób gotuję 6 min.

Cebulę drobno kroję i podsmażam na oliwie - kiedy będzie już zeszklona dodaję ryż i podsmażam ok. minuty - dwóch, po czym podlewam sukcesywnie bulionem, od czasu do czasu mieszając. Po ok. 20 minutach ryż powinien być już miękki (gdyby brakło bulionu można podlać wodą). Dodaję do niego ugotowany bób i pokrojoną szynkę. Podsmażam razem ok. 2-3 minut, po czym podaję łyżkę masła i 3 łyżeczki parmezanu. Całość mieszam i po minucie ściągam z kuchenki. Sól do smaku - ja nie dodawałam - sprawę załatwił bulion i szynka. Można posypać świeżo mielonym pieprzem.

Z podanych składników otrzymamy dwie porcje.