Uwielbiam bób! W tym roku to już w ogóle dostałam jakiegoś szału i jem go w sezonie na okrągło! Ale ileż można jeść sam bób? (no... można ;) ) Postanowiłam zrobić więc makaron do pracy. O ile w momencie, kiedy go kończyłam, miałam pewne wątpliwości ("pewnie będzie za suchy...") to po spróbowaniu potrawy - byłam bardzo zadowolona! Z czystym sumieniem mogę polecić! Jedyną modyfikację, jaką bym zrobiła, to zmiana makaronu na tagliatelle, spaghetti albo farfalle - pappardelle są trochę za duże, ale w ramach czyszczenia szafek podjęłam świadomą decyzję o wykorzystaniu tego, co w nich było.
Składniki:
- 250 g makaronu
- Ok. 500 g bobu
- 1 cebula
- 3 suszone pomidory
- 100 g boczku wędzonego
- 1 pęczek koperku
- 30 g masła
- Sól
Bób standardowo gotuję z solą i koperkiem (koniecznie!). Czas gotowania zależy od tego czy jest to młody, czy nieco starszy bób. Gotujcie wg własnego uznania - mnie zależało na tym, żeby był al dente (gotowałam ok. 15 min.). Kiedy bób już wystygnie, obieram go ze skórki - bez skórek wychodzi ok. 375 g.
Gotuję makaron według przepisu na opakowaniu. Po ugotowaniu, dodaję pół porcji masła do makaronu.
W międzyczasie kroję boczek na bardzo drobną kosteczkę (obieram ze skóry, odcinam niepotrzebny - dla mnie - tłuszcz), wrzucam go na zimną patelnię i powoli podgrzewam, aby resztki tłuszczu się zdążyły wytopić, zanim boczek się przyrumieni. Dorzucam po chwili cebulę - również pokrojoną w drobną kostkę, a za chwilę - suszone pomidory (kostka mniej więcej taka sama), dodaję odrobinę soli. Całość podsmażam przez kilka minut, po czym dodaję bób i połowę masła.
Na koniec dodaję do bobu drobno posiekany koperek i całość mieszam z masłem. Z podanych składników wychodzą 3 porządne porcje (ok. 500 kcal jedna).
Smacznego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz