Tak sobie pomyślałam: wiosna się zbliża, można by coś ze sobą zrobić. Może by tak stracić trochę zimowego kaftanika? No dobra, trzeba się wziąć do roboty i trochę odchudzić jedzenie, ażeby - koniec końców - odchudzić i siebie ;)
Stąd też wziął się pomysł na drobiowe klopsiki.
Początkowo myślałam sobie - OK, będzie dietetycznie i będzie w porządku. Ale... kiedy chciałam zobaczyć czy aby dałam odpowiednią ilość czasu klopsikom na dojście i spróbowałam jednego.... eh! pomyślałam: cudo! Naprawdę, dawno mi coś tak prostego aż tak nie smakowego! Udawałam, że nie widzę, ale zjadłam 4 wieczorem, tak dla przegryzki, no nie mogłam się powstrzymać!
Z podanych niżej składników wyszło mi 30 pulpecików, ilość składników można spokojnie zmodyfikować :)
Składniki:
- 750 g mięsa mielonego z indyka
- 1 duża marchewka
- 1 spora cebula
- Kawałek selera (ok. 10 dkg)
- 1 jajko
- 3 łyżeczki lnu mielonego
- 3 ząbki czosnku
- 1 płaska łyżeczka soli
- Pieprz
Marchewkę i selera starłam na dużych oczkach tarki i dodałam do mięsa. Miałam trochę większy kawałek selera i nie chciałam ścierać go całego. Tak sobie myślę, że seler jest strasznie niedoceniony. Dlaczego chrupie się marchewkę? Dlaczego chrupie się rzodkiewkę? Dlaczego chrupie się kalarepkę, a selera nie?? Świetne warzywo! Schrupałam resztkę i stwierdziłam, że gdybym jadła drugie śniadanie to mogłabym jeść własnie selera :) Ale wracając do tematu...
Do mięsa, marchewki i selera dodałam cebulę, pokrojoną super drobno, 3 łyżeczki lnu mielonego (który był jednym z podarków ze spotkania Dietetyczne Rewolucje ), jajko, czosnek, płaską łyżeczkę soli i pieprz. Wszystko wymieszałam zgrabną rączką i odstawiłam na 30 min.
Po pół godzinie zaczęłam ulepiać małe pulpeciki - warto nawilżyć dłonie, żeby masa nie kleiłam się do rąk. Od razu mówię - masa nie jest bardzo zwięzła, więc trzeba trochę uważać. Pulpeciki ułożyłam w moim parowarze (jeśli ktoś nie posiada tego fantastycznego urządzenia to może skorzystać z garnka do gotowania na parze lub po prostu durszlaka położonego na garnku i przykrytego pokrywką). Gotowałam je 20 min.
Nie chcę się chwalić, ale naprawdę są pyszne - miękkie, soczyste, mięsiste - po prostu bombowe :)
Podałam z ziemniakami (też gotowanymi na parze) i surówką z kapusty (dietetyczną, bez majonezu...)
Bo dietetyczne jedzenie tez moze byc smaczne!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mojej klopsikowej akcji: http://maggiegotuje.blogspot.co.uk/2013/04/klopsiki-i-pulpety-ii.html