Pewnie część osób, które mnie zna, zdziwi trochę ten post, gdyż za bardzo ryb nie jadam. Za bardzo to delikatne określenie, bo jadam tylko tuńczyka z puszki, karpia na Wigilię i ewentualnie jak Dziadek usmaży sandacza. Ale to, że nie jadam, nie znaczy, że zrobić nie mogę.
Kiedy doznaję przypływu siostrzanych uczuć zdarza mi się czasem kupić dla Brata jakąś rybkę. Niedawno zakupiłam cztery płaty soli, dwa zostały na czarną godzinę czyli na dziś. Uważam, że to też jest danie, które nie wymaga w ogóle wysiłku, a F. stwierdził, że smaczne :)
Dziś była wersja okrojona, ze względu na to, że wróciłam z podróży i naprawdę nie miałam siły łazić po sklepach i uzupełniać zapasów. Normalnie dodaję jeszcze natkę pietruszki, a cytrynę kładę na rybie. Tym razem natki brakło, a cytryna szła w momencie pieczenia, więc tylko ryba została skropiona sokiem.
Składniki:
- 2 płaty mrożonej ryby (sola)
- 3/4 - 1 marchewka
- 1 cebula
- Sól, pieprz
Piekarnik nastawiam na 180 stopni. Marchewkę kroję w plasterki (lub słupki), cebulkę w półtalarki. Urywam dwa kawałki folii. Na każdej folii rozkładam po 1/4 marchewki, na niej 1/4 cebuli. Rybę z obu stron oprószam solą i dużą ilością pieprzu, układam na warzywach. Kładę półplasterki cytryny, pozostałą cebulę, a na niej marchewkę.
Zawijam folię, zostawiając sporo miejsca nad rybą i niewielką dziurkę, aby mogła wyparować woda z mrożenia ryby. Wkładam do piekarnika na ok. 15 min. Szybko i przyjemnie dla fanów zdrowej rybki :)
Brat powinien Cię na rękach nosić!
OdpowiedzUsuń