Jak już wspominałam, prawie że nie jadam ryb. Czasem śmieję się, że całą miłość do ryb odebrał mi brat - pod tym względem jesteśmy zupełnym przeciwieństwem - on wszystkie dary morza wręcz uwielbia, a ja...no cóż... tuńczyka z puszki i karpia na Wigilię lubię. Ale niewiele poza tym. Choć w głowie chodzi mi powiedzenie: filiet z dorsza rzecz nie zgorsza i już nawet kiedyś go robiłam podczas pobytu w domu rodzinnym. Dorsz jest o tyle fajny, że nie śmierdzi ... rybą! Mięso jest delikatne i nawet ja jestem w stanie zjeść. Jednak tym razem postanowiłam przyrządzić go tylko dla rodzinnego rybożercy, więc przepis jest na jedną porcję.
Składniki:
- 2 świeże filety z dorsza (u mnie jakieś 16 dkg)
- Pół pęczka koperku
- Ok. 150 - 200 ml bulionu
- 1 łyżeczka suszonych warzywek
- Sól, pieprz
- 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
- 1 łyżeczka śmietany
Kupiłam dwa świeże filety. Dobrze opłukałam je w zimnej wodzie.
Bulion zagotowałam. Dla wzmocnienia smaku dodałam jeszcze warzywka i odrobinę soli. Filety włożyłam do lekko pyrkającego wywaru. W międzyczasie drobno posiekałam pół pęczka koperku i wrzuciłam do gotującej się ryby. Delikatnie zamieszałam. Cóż, jakby się człowiek nie starał to dorsz i tak się rozpadnie w trakcie obróbki ;)
Na niewielkim ogniu zostawiłam danie na ok. 10 min, po czym rozmieszałam mąkę ziemniaczaną z odrobiną wywaru i śmietaną. Posypałam świeżo zmielonym pieprzem. Całość wymieszałam i gotowe! Filipowi dogotowałam do tego jeszcze ziemniaczki.
och, ale wspaniały!
OdpowiedzUsuńNie dość, że dorsz, nie dość że w sosie koperkowym.... to musi być pyszne;)
OdpowiedzUsuń