wtorek, 5 czerwca 2012

Mallorca kulinarnie cz. 2

Ostatnie urlopowe wspomnienie... już więcej nie będę Was męczyć majorkańskimi specjałami ;) Od jutra biorę się już do gotowania :)

Dziś Mama mnie zapytała co mi najbardziej smakowało... Pytanie to nie było łatwe, ale w końcu doszłam do wniosku, że nic tak bardzo mi nie smakuje w Hiszpanii jak sałatki. Najbardziej lubię te z tuńczykiem.



  


W uroczej miejscowości Muró zatrzymaliśmy się na obiad. Natrafiliśmy na fajną knajpkę, bez turystów z wesołym kelnerem. Skosztowaliśmy m.in. smażonej ryby z pieczonym ziemniaczkiem

 
Mallorqiun czyli podsmażanych ziemniaków z mięsem i papryką

Canellones - makaron canneloni z nadzieniem mięsnym pod beszamelem, podane w typowej ceramicznej miseczce

  

W trakcie powrotu z wycieczki na Cap de Formentor udało nam się spróbować pyszny krem z pomidorów



na który ochotę miał chyba równiż kot kręcący się w tą i tamtą, oczekujący jakiś smakołyków od turystów


Kiedy już pod sam koniec trafiliśmy do Palmy, znaleźliśmy restauracyjkę prowadzoną przez małżeństwo. Wygląd nie do końca zachwycał (zresztą, jak i wygląd wszystkich nadmorskich restauracji), ale obsługa była przesymaptyczna i jedzenie naprawdę smaczne.

Na zdjęciu poniżej arroz cubano czyli ryż z sosem pomidorowym (ach, co to był za sos!) i jajkiem smażonym


Kotlety wieprzowe z domowymi frytkami


Lazania



Na deser pudding polany karmelem


I świeży, pyszny ananas


Posmakowało nam na tyle, że wróciliśmy na kolację następnego dnia. 

Hamburger z serem  i jajkiem sadzonym to u nas dość nietypowy widok



A oto mój ulubiony tallat (po katalońsku) - cortado (hiszp.) czyli espresso z niewielką ilością mleka. O ile normalnie nie piję mocnej kawy to w Hiszpanii nie mogę się jej oprzeć. Być może dlatego, że przywołuje wspomnienia, kiedy tam mieszkałam. Uwielbiam tallat właśnie w takich szklaneczkach - na Mallorce tylko raz takie dostałam


A na koniec ładny widoczek - powrót z Cap de Formentor czyli najbardziej wysuniętego na wschód punktu Mallorki.

1 komentarz: