środa, 21 maja 2014

Smażony makaron orientalny



Do zrobienia tej potrawy natchnęła mnie koleżanka z zespołu - Justyna, która no co dzień nie gotuje, ale po zakupie ślicznego lunchowego opakowania postanowiła to zmienić. Dziś właśnie miała nieco podobne danie.
Co prawda dorzuciłam inne składniki i inny makaron, ale pomysł był ten sam!

W moim sklepie znalazłam "makaron do sałatek i smażenia" czyli noodle, mniej więcej takie jakie są w zupkach chińskich. Zaczęłam się nawet zastanawiać jak by to była je zamienić na takie z zupki - ekonomicznie? Za 220 g makaronu zapłaciłam niecałe 7 zł. Niestety, nie orientuję się w gramaturze i cenach "chińczyka", ale z ciekawości kiedyś zajrzę. Czasy, kiedy jeszcze na jakimś wyjeździe zdarzało mi się zjeść taką zupkę już dawno minęły. I tak zazwyczaj jadłam ją na sucho, w ramach przekąski. Nie było to bardzo zabawne dla reszty towarzyszy, zwłaszcza kompanów z piętrowego łóżka (jeden do tej pory, po 6-7 latach mi wypomina kruszenie w Ojcowie :P )!

Składniki:


  • 1/2 opakowania noodli
  • 1 pierś z kurczaka
  • 2-3 garści mrożonego groszku
  • 1 por
  • 1/2 marchewki
  • Sos sojowy
  • Ew. papryczki chilli
  • Imbir
  • 3 ząbki czosnku

Kurczaka pokrojonego w kostkę zamarynowałam w sosie sojowym (o zaniżonej zawartości soli, choć nadal słonym jak diabli!).

Makaron przygotowałam wg przepisu czyli zalałam gorącą, ale nie wrzącą wodą na 3 min i odcedziłam.

Białą część pora pokroiłam w półplasterki, marchewkę starłam na grubych oczkach.


Rozgrzałam patelnię, wylałam na nią odrobinę oleju i przez jakieś pół minuty podsmażałam przeciśnięty przez praskę czosnek i ok 1 cm startego świeżego imbiru. Dodałam kurczaka i podsmażyłam z każdej strony. Dodałam pokruszone 2 papryczki pepperoncino i po raz kolejny pomyślałam, że może jednak powinnam zapamiętać, że choć są małe to jednak konkretnie ostre. Dorzuciłam mrożony groszek, a po 2 min marchewkę. Po kolejnych 2 dodałam pora, a po kolejnych makaron. Polałam jeszcze odrobiną sosu sojowego i podsmażałam jakieś 3 min. A później się powstrzymywałam, żeby nie wyjeść wszystkiego od razu :)



2 komentarze: