Lodówka świeci pustkami. Ja się szlajam, korzystając z lata (jakie by ono nie było), ale cierpi na tym lodówka, cierpi zamrażalnik, i wszystkie szafki z zapasami. Dziś otworzyłam lodówkę, zobaczyłam światło. Otworzyłam więc zamrażalnik, a tam nic na obiad. Otwieram cargo z puszkami - uff... są pomidory, jest cieciorka... Eeee, przecież w zeszłym tygodniu był makaron z ciecierzycą... Myślę, myślę i myślę... i nagle sobie przypomniałam, że mam jeszcze kawałek chorizo. Oraz że kupiłam pół kilo papryczek pepperoni na pastę. A bazylia jak oszalała rośnie na balkonie. No i obiad będzie :)
Składniki:
- 200 g makaronu
- Ok. 10 cm chorizo
- 1 puszka pomidorów
- 2 papryczki pepperoni
- Garść liści bazylii
- Suszone warzywka, sól, cukier
Chorizo pokroiłam w bardzo drobną kostkę (w celu oszukania Filipa, który za nim nie przepada) i wysmażyłam dobrze. Po chwili dodałam pokrojone w plasterki papryczki pepperoni - dwie to już wystarczająca ilość :) Odkąd użyłam ich w zeszłym tygodniu po raz pierwszy to stałam się wielką fanką - wykręca, ale w bardzo przyjemny sposób! Podsmażyłam jeszcze ze dwie minuty i dodałam pomidory, łyżeczkę suszonych warzywek, sól i 1/3 łyżeczki cukru, którą bym sobie podarowała, gdybym miała świeże pomidory (chyba jutro się wybiorę na Halę Targową po jakieś warzywa, bo bieda..). Dusiłam 5 min, po czym dodałam bazylię. Jeszcze 2 min i można połączyć ze świeżo ugotowanym makaronem al dente :)
Nigdy nie jadłam chorizo, ale myślę, że by mi posmakowało ;)
OdpowiedzUsuń