Pomysł powstał po tym jak kupiłam kilka zielonych pepperoni do takiej potrawki warzywnej a la leczo. Niesamowicie mi posmakowały te papryczki. Chciałam zachować je na dłużej, bo nie często się z nimi spotykam w sklepach. I przypomniała mi się węgierska pasta paprykowa, którą kiedyś mi Rodzice przywieźli. Dodawałam ją do różnych potraw, choć najczęściej zachowywałam do pomidorowej :)
Stwierdziłam, że spróbuję zrobić sama taką pastę. Zakupiłam więc torebkę papryczek i zabrałam się do roboty. Pasta wyszła super, szkoda tylko, że w sklepie się skończyły papryczki... chciałam dziś dokupić, a tu pustki...
Filip stwierdził, że jest tak fajna, że sobie smaruje kanapki :) Ja będę jej raczej używać jako przyprawy zaostrzającej smak.
Z niecałych 60 dkg papryczki wyszły mi dwa słoiczki po koncentracie pomidorowym (po 190g).
Składniki:
- Papryczki pepperoni
- Woda
- Sól
Papryczki pokroiłam w talarki i podsmażyłam na odrobinie oleju. Wrzuciłam wszystko, razem z pestkami. Posypałam szczyptą soli. Po jakiś 5 min smażenia dolałam odrobinę wody na dno - tak, aby papryczki się dusiły. Po jakiś 20 min potraktowałam je blenderem i zmiksowałam na gładką masę.
Zapakowałam pastę do słoiczków i pasteryzowałam 15 min.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz