Jako że mnie ostatnio porąbało na placu Imbramowskim to przez ostatni tydzień jadłam prawie same warzywa... Patrząc na 2 kalafiory, które (po co??) kupiłam, stwierdziłam, że muszę z nimi zrobić coś innego niż zazwyczaj. Na zupę nie miałam ochoty, a tak same gotowane ... eee...też nie. Przeglądałam internet i zobaczyłam, że często w nagłówkach pojawiał się pieczony kalafior. Postanowiłam zrobić go z curry, cebulką i czosnkiem. Byłam wręcz zaskoczona jak dobrze to smakuje! Zupełnie inaczej niż rozpaćkany (choć takiego też lubię, zwłaszcza z bułką tartą), gotowany. Jest doskonały nawet sam, a z mięskiem będzie stanowił pełnowartościowy obiad.
Składniki:
- Kalafior
- 3-4 nieduże cebulki
- 3-4 ząbki czosnku
- Curry
- Sól
- Oliwa
Naczynie żaroodporne wysmarowałam oliwą. Kalafiora dokładnie umyłam, pokroiłam w mniejsze kawałki. Ułożyłam w naczyniu, posypałam solą i dużą ilością curry. Cebulki obrałam i pokroiłam na pół, wrzuciłam gdzieniegdzie, a czosnek dałam w łupince. Całość polałam jeszcze oliwą i wymieszałam.
Przez 20 min piekłam w 200 stopniach pod folią, po czym ją zdjęłam i piekłam jeszcze 15-20 min.
Czosnek wycisnęłam na kalafiora, całość wymieszałam dobrze. Kalafior jest ekstra - chrupiący i pachnący!
Polecam!
ślicznie zrumieniony, extra alternatywa dla tradycyjnie gotowanego i polanego bułką tartą.... ;)
OdpowiedzUsuńPieczonego kalafiora nie jadłam, muszę spróbować ;)
OdpowiedzUsuńDobry pomysł na sobotni obiad.
OdpowiedzUsuńJa robię podobny, tylko ugotowany na parze i albo z pastą curry, albo z masłem z przypieczonym czosnkiem. W piekarniku nie robiłam, ale zrobię:)
OdpowiedzUsuń