Ostatnio gdzieś w pracy usłyszałam rozmowę o tym, że koleżanki nie umieją robić dobrych naleśników. Pocieszałam je wtedy, że zawsze pierwsze naleśniki są do wyrzucenia, nie ma co się martwić. I dziś, kiedy zabrałam się za naleśniki po chińsku udało mi się wymieszać ciasto idealne! Naprawdę, byłam w głębokim szoku, bo nawet jeden naleśnik się nie zmarnował, a nawet mojej wysłużonej patelni nie smarowałam żadnym tłuszczem! Od teraz zawsze naleśniki będę robić z "miarką" :)
Składniki:
- 1 1/2 szklanki (0,33) mąki pszennej
- 2 szklanki mleka
- 1 jajko
- szczypta soli
- 1/2 łyżki oliwy
Mleko, mąkę, jajko i sól dokładnie wymieszałam rózgą, dość długo - tak, aby je napowietrzyć. Zostawiłam na godzinkę do odpoczynku (ale bardziej mojego i zagrzania się w ten paskudny, jesienny dzień :P), po czym dodałam oliwę, znów dobrze i energicznie wymieszałam.
Nalewałam na gorącą patelnię po ok. pół chochelki, dokładnie rozprowadzałam i smażyłam do uzyskania odpowiedniego przyrumienienia po obu stronach.
Po usmażeniu odkładam naleśniki zawsze na talerz, który przykrywam drugim - choć na chwilkę. Tak robiła moja Babcia - dzięki temu naleśniki są miękkie i łatwo się dają formować.
Z tego przepisu usmażyłam 9 naleśników.
Z tego przepisu usmażyłam 9 naleśników.
"Trzeba być idiotą żeby bieganie w nocy po lesie przedkładać nad smażenie naleśników w ciepłej kuchni."
OdpowiedzUsuń(Fragment myśli - autor anonim)
Gratuluję naleśników!
Nie będę się sprzeczać z anonimem :D
Usuń