Dawno mnie tu nie było...
Tak się składa, że akurat ostatnio ciągle jestem w rozjazdach. Właśnie wróciłam z Hiszpanii, gdzie byłam po raz pierwszy na weselu. Oczywiście, chciałam zrobić wpis - jedzenie było fenomenalne!! - ale padła mi bateria w aparacie :/ Nie mogę się przyzwyczaić, że dwie na trzy kreski nie oznaczają tego, że bateria jest w 2/3 pełna, a że zaraz się skończy. Pech! Nie ma się jednak co martwić - liczę na to, że za jakiś czas będę mogła dla Was opisać - może nie do końca tradycyjne - katalońskie wesele. Marta i Joan obiecali udostępnić parę fotek jak tylko dostaną od fotografa.
Przed Hiszpanią byłam na weekend w Warszawie. Bardzo miły wyjazd, pomimo że zaskoczył mnie śnieg. Fakt, słyszałam prognozy, ale jakoś nie chciało mi się w nie wierzyć. Moja Przyjaciółka, Magda, uraczyła mnie pysznościami, które przypomniały mi czasy dzieciństwa. Jako dziecko uwielbiałam schabowe - teraz jem je niezwykle rzadko, myślę, że nie częściej jak raz do roku, może nawet rzadziej. Po prostu nie chce mi się smażyć kotletów.
Magdy "schabusie" były wyjątkowe - nigdy nie jadłam tak soczystego kotlecika. Na pytanie jak to zrobiła wzruszyła ramionami i odpowiedziała, że nie dodaje do panierki bułki tartej. A ja na to: niemożliwe! musisz marynować mięso albo coś! A Magda dalej się upierała, że to zasługa panierki tylko z mąki i jajka. Postanowiłam to sprawdzić....
Składniki:
Puree ziemniaczane:
- 4 ziemniaki
- 1 łyżeczka masła
- 4 łyżki mleka
- Pieprz
Kotlety oczyściłam ze wszystkich błonek i - jak to standardowe schabowe - rozbiłam tłuczkiem. Posoliłam, posypałam świeżo zmielonym pieprzem, obtoczyłam najpierw w mące, później w jajku. Wrzuciłam na rozgrzany olej i obracając co jakiś czas, smażyłam na średnim ogniu, dopóki "schabusie" nie były złociste.
Podałam z puree ziemniaczanym (też zaczerpniętym od Magdy, bo u mnie w domu nigdy puree nie jadaliśmy): ugotowane ziemniaki utłukłam z masłem, mlekiem i pieprzem oraz surówką z kapusty kiszonej, która powinna być jak znalazł na moje przeziębienie :)
A tak wyglądał obiad, który zaserwowała mi Magda:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz