Kocham gołąbki! Uwielbiam! Ale jem je dość rzadko, bo zawsze mi się wydawało, że ich zrobienie to musi być jakaś czarna magia, zajęcie na cały dzień! Ostatnio jednak w jakiś weekend rano standardowo włączyłam sobie jakiś program kulinarny - tym razem do śniadania wpadła mi w oko (bo z Okrasą - ostatnio moim idolem kulinarnym - byłam na bieżąco) Siostra Aniela - miała krótki program o gołąbkach. Jakaż byłam zdziwiona, że to jest tak proste! Przy wspólnym gotowaniu z Martynką lazanii, wspomniałam o tym, a ona zgodziła się mi pomóc. Na ostatnim wyjeździe opowiadałam koleżankom o moich planach i Justynka również była chętna! Postanowiłyśmy wykorzystać długi weekend i zrobić gołąbki wspólnie. Dobrze, że Justynka się do nas dołączyła, bo to w sumie był nasz spec od gołąbków - z nas 3 tylko ona miała doświadczenie. Muszę przyznać, że trochę mi wstyd, bo się najmniej narobiłam tych gołąbków - w sumie to prawie wszystko zrobiły dziewczyny. Ale było bardzo fajnie!
Składniki:
- 1 większa główka kapusty
- 1,2 kg karkówki
- 30 dkg ryżu
- 1 cebula
- 1 marchewka, ew. mały kawałek selera i pietruszki
- 2 jajka
- Sól
- Pieprz
Sos:
- 1 l przecieru pomidorowego
- Masło
- Mąka
- Śmietana
- Sól
- Pieprz
Zaczęłyśmy od tego, że się wybrałyśmy do sklepu po mięso. Mama Justyny polecała nam łopatkę wieprzową, ale nie było. Wahałyśmy się pomiędzy karkówką a szynką, ale wzięłyśmy tą pierwszą, bo szynka mogłaby być za sucha. I był to doskonały wybór. Okazało się, że w sklepie nie mielą mięsa na miejscu. Też fajnie, bo przynajmniej po raz pierwszy od dwóch lat mogłam użyć mojej maszynki do mielenia mięsa. Coś mi odbiło, że muszę mieć maszynkę i odkąd ją kupiłam to stała. A jako że jest to taka metalowa maszynka na ręczną korbkę to nie wiedziałam czy w ogóle zadziała. Zadziałała :)
Dziewczyny zabrały się za mielenie mięsa z dodatkiem kawałka selera, pietruszki i marchewki, które wyciągnęłam z zupy cebulowej (po ok 5-7 cm) oraz podsmażoną cebulką, wcześniej pokrojoną w drobną kostkę, a także startą na małych oczkach i również podsmażoną połówką marchewki (chciałam dodać całą jako przyprawę).
Do ugotowanego ryżu wrzuciłyśmy surowe, zmielone dwukrotnie mięso, dodałyśmy 2 jajka, sól i bardzo dużo czarnego pieprzu.
Kiedy dziewczyny mieliły mięso, ja zajmowałam się kapustą. Co prawda najpierw Justyna wycięła głąba (najpierw dookoła, a później na krzyż w środku, żeby lepiej można go było wydrążyć), ale garnka z kapustą pilnowałam ja ;) Zalałam kapustę wrzątkiem i na delikatnym ogniu ją gotowałam. Przez to, że nie było już głąba to co chwilę jakieś listki same odchodziły - wyciągałam je łyżką i widelcem, a później ostrym nożykiem obcinałam stwardniałe nerwy tak, żeby łatwo było zawinąć gołąbki.
Jeśli chodzi o zawijanie to każdy gołąbek wyszedł nam inny. Dla mnie najłatwiej jest zawijać następująco - po nałożeniu farszu zawijam na niego boki, a później od strony dolnej liścia zwijam w rulonik.
Z takiej ilości farszu udało nam się zrobić 15 wypasionych gołąbków - takich, że jeden wystarcza, a jak się jest łakomczuchem to półtora :) Liści zostało nam więcej, następnym razem musimy zrobić też więcej farszu.
Na spód garnka wyłożyłyśmy pozostałe liście kapusty a na nie ciasno układałyśmy gołąbki. Zalałyśmy je bulionem, nawet nie całkiem przykryłyśmy je płynem, ale na wierzch też ułożyłyśmy liście kapusty - żeby lepiej się uparowały. Po godzinie farsz był ugotowany, kapusta też, ale nadal krucha.
Kiedy gołąbki się gotowały, zrobiłyśmy sos. Zaczęłyśmy od zasmażki - ok 3 łyżki masła i podobną ilość mąki podsmażyłyśmy stale mieszając. Na początek dolałyśmy odrobinę wody, żeby rozrobić zasmażkę, a później już przecier pomidorowy. Trochę soli, trochę pieprzu i stale mieszając gotowałyśmy sos kilka minut, po czym dodałyśmy 3 łyżki śmietany (kwestia gustu ile). 30 sekund na małym ogniu i sos był gotowy. Nie pozostało nic innego niż polać nim gołąbki (ja uwielbiam morze sosu do nich) i pałaszować. Były pyszne, ale w dobrym towarzystwie jeszcze lepiej smakowały!
Do tej pory myślałam, ze najlepsze gołąbki są na stołówce UEKu, ale teraz już wiem, że to te roboty trio Martynka, Justynka i ja :)
Również uwielbiam gołąbki, moja babcia jak to babcia robi je najlepsze na świecie.
OdpowiedzUsuń