Pomysł powstał po tym jak kupiłam kilka zielonych pepperoni do takiej potrawki warzywnej a la leczo. Niesamowicie mi posmakowały te papryczki. Chciałam zachować je na dłużej, bo nie często się z nimi spotykam w sklepach. I przypomniała mi się węgierska pasta paprykowa, którą kiedyś mi Rodzice przywieźli. Dodawałam ją do różnych potraw, choć najczęściej zachowywałam do pomidorowej :)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi4BPYe9hKmEAIQHBARE2YAtDGVOBLDLktSnRsiQCMR-oslGXYH53C8QUdq_kOq3h71JFIbakr3nYWhkY5agGF6Rs_5osc477kSbW-_THlKcwc2132dNF2mNS5iWrSbFM9ZJyQ_5BcE8g0/s320/Pasta+jalapeno+02.jpg)
Filip stwierdził, że jest tak fajna, że sobie smaruje kanapki :) Ja będę jej raczej używać jako przyprawy zaostrzającej smak.
Z niecałych 60 dkg papryczki wyszły mi dwa słoiczki po koncentracie pomidorowym (po 190g).
Składniki:
- Papryczki pepperoni
- Woda
- Sól
Papryczki pokroiłam w talarki i podsmażyłam na odrobinie oleju. Wrzuciłam wszystko, razem z pestkami. Posypałam szczyptą soli. Po jakiś 5 min smażenia dolałam odrobinę wody na dno - tak, aby papryczki się dusiły. Po jakiś 20 min potraktowałam je blenderem i zmiksowałam na gładką masę.
Zapakowałam pastę do słoiczków i pasteryzowałam 15 min.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz