![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiChMyd5WXdTQwF2UnyrunbE8PUR4mieBrvg2O2-HPGdFxE0iCiSyQmp7_dU2frRStWcaJNcaA11klZ7pMMOXKpp82OL_FiqNQFIVVbPrdAtv7Jwv994DqbvQNEY-nZkFyAgHy60qU9LMz1/s280/Omlet+z+pomidorami+01.jpg)
Dawno nie miałam chwili w sobotę, aby sobie usiąść spokojnie przy porządnym śniadaniu :) Ale dziś nadszedł ten dzień!
Postanowiłam wykorzystać zasoby mojego balkonowego ogródka i zrobić omlet z pomidorkami i bazylią. Długo zastanawiałam się (tak z 5 min podczas smażenia :P) czy dodać też ser - w końcu dodałam i był to dobry wybór. Choć bez sera myślę, że omlet byłby równie pyszny.
Składniki:
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhMDJBdNuP_7ShVGP3BVSjOiUvyZYfGTz3X6fdQLbtTFj-lNCtfrqOtt4_st3Z79pYKDZmyJBG4p6Y098UoZ5_GQrtqtWLuNfLohqHMUhQ9Pj2fQgrtkH5GRl0GtmsFbX7-4YgifjJwzB2B/s280/Omlet+z+pomidorami+04.jpg)
- 2 jajka
- 2 czubate łyżeczki mąki
- 2 łyżeczki wody
- 15 pomidorków koktajlowych
- Kilka listków bazylii
- Ewentualnie odrobina sera żółtego bądź mozzarelli
- Szczypta soli, pieprz
Jajka dzielę na białka i żółtka. Białka ubijam na sztywną pianę z odrobiną soli. Żółtka mieszam z mąką i wodą. Ubitą pianę przekładam po łyżce do żółtek i delikatnie mieszam, aby nie opadła. Na koniec dodaję pokrojone pomidorki - te, które zerwałam były malutkie, więc jeśli macie większe to potrzebujecie mniej. Pomidorki kroiłam na połówki. Dodałam również posiekaną bazylię.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg_u7DbIw3ZHa4_f98lQE0KoBv34tvhBwMKH56hFPQPW_unCjGBSmlyi4gnPchRC1lGt759Vjtq2cgb0hDF-DiWYBr7SYFyyLWjysqP0A7_49uy8SqIzcjh9GnelYOZ9tqCL0Kh4bygZuHI/s280/Omlet+z+pomidorami+03.jpg)
Na patelnię wlałam odrobinę aromatycznej oliwy, po chwili wylałam masę jajeczną. Zmniejszyłam ogień na średni i pozwoliłam się ścinać jajkom ok. 5 minut. Po tym czasie pomagając sobie łopatką, dużym nożem i talerzem - uff... odwróciłam omlet :) Zostawiłam go na 2 minutki po czym posypałam serem żółtym (super by tu pasowała mozzarella, ale nie miałam w lodówce) i złożyłam na pół. Poczekałam aż jedna połówka się ładnie zrumieni (dosłownie chwilka), przełożyłam na drugą stronę do zrumienienia i wytworne, sobotnie śniadanie było gotowe! :)
Miłego weekendu!
bardzo lubię :) na wytrawnie zawsze chętnie
OdpowiedzUsuńWieki nie jadłam omletu w wersji wytrawnej... Narobiłaś mi ochoty :)
OdpowiedzUsuńJa właśnie też wolę wytrawne niż słodkie :)
OdpowiedzUsuńOj zjadłabym taki pulchniutki :)
OdpowiedzUsuńJaki pulchniutki, pychotka :-)
OdpowiedzUsuń