Po niezwykle przychylnym przyjęciu mojego bloga przez znajomych tak się pozytywnie nakręciłam, że od razu poleciałam do kuchni (mimo późnej godziny). Jako że na następny dzień miałam mieć sympatycznego gościa na drugim śniadaniu to postanowiłam zrobić świeże bułeczki.
Myślałam nawet o upieczeniu bułek białych, ale… po pierwsze jakoś ostatnio ciągle wpada mi ta mąka razowa do rąk, po drugie: naoglądałam się tych wszystkich (prześwietnych zresztą) programów o zdrowym odżywianiu się, a po trzecie: tej zwyczajnej pszennej niewiele mi zostało, ale w sam raz tyle, żeby bułeczki się udały. Postanowiłam również zaeksperymentować, ponieważ nigdy jeszcze tak nie robiłam i nie wiem czy „tak się robi”, dodać odrobinę mąki ziemniaczanej.
I co mi z tego wyszło?
Składniki:
- 1 szklanka mąki pszennej typu 500
- 2 szklanki mąki żytniej typu 2000
- 2 łyżki mąki ziemniaczanej
- 7g drożdży suszonych (1 opakowanie)
- 1 szklanka ciepłego mleka
- 1 łyżka rozpuszczonego masła
- 1 jajko
- 2 łyżki podprażonego siemienia lnianego
- 2 łyżki ziaren słonecznika
- 3 łyżeczki przyprawy z suszonych pomidorów
- 1 łyżeczka czarnuszki
- 1 łyżeczka cukru
- 1 1/3 łyżeczki soli
Aha, co ważne: szklanka w moim przypadku to zawsze taki standardowy kubek do herbaty – więc trochę więcej niż tradycyjna szklanka ;)
Bułeczki są chrupiące na zewnątrz, o miękkim, ale zwartym i wilgotnym miąższu. Pyszne nawet z samym masełkiem :)
ale Ci ladne wyszly te buleczki i na pewno smakuja pysznie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miły komentarz :) Nieskromnie muszę przyznać, że naprawdę są smaczne :)
OdpowiedzUsuńMiałam okazję dziś ich spróbować, są przepyszne :)
OdpowiedzUsuńGasko Malwinko, nareszcie! napewno bedzie pysznie, kibicujemy i czekamy na kolejne przepisy ;) pozdrawiamy wszyscy troje
OdpowiedzUsuńDzięki, Kochani! Z takim wsparciem to chce się jeszcze bardziej! Ściskam!
OdpowiedzUsuń